Zagłębiak ze Strzemieszyc

Kategorie: Wywiady   | 17 lutego, 2012

Wywiad z Dariuszem Kmiotkiem, Zagłębiakiem ze Strzemieszyc

Darek, mnożą się wywiady z Tobą: w prasie, telewizji, internecie. Nie chciałbym pozostać w tyle, aczkolwiek poprawność, w szczególności polityczna jest to coś, co w przypadku moich poglądów i mojego bloga nie wchodzi w rachubę. Ale to wiesz o mnie, ponieważ znamy się kilkadziesiąt lat.

– Owszem znamy się od bardzo wielu lat i wiem że śledzisz także moje poczynania w dziedzinie wydawniczej od samego początku. Jest prawdą, że ostatnio dość często pojawia się moje nazwisko przy okazji omawiania Spacerownika historycznego po Sosnowcu, ale również poprzednio, gdy wychodziły Sosnowiec Fotoarchiwum oraz Legendy Dąbrowy Górniczej dziennikarze starali się poinformować czytelników o ich powstaniu. Przy tym mówili również kilka słów o ich autorze.

Pisałem o Twoim albumie o Sosnowcu. Jest przepięknym i podejrzewam, że najcenniejszym Twoim dziełem?

– Album, nazwałbym go encyklopedią, zawiera ponad tysiąc ilustracji, pochodzących głównie z mojej prywatnej kolekcji. To obrazy dawnych ulic, szkół, kościołów, pałaców, dworców, zakładów pracy, krajobrazów i zdarzeń, które kiedyś przedstawiono na widokówkach itp.

Chciałbym podkreślić, że to pierwszy taki wszechstronny zbiór informacji i tak zilustrowany. Sosnowiec jako największe miasto Zagłębia Dąbrowskiego potrzebowało takiej pozycji. Myślę, że stanie się dla wielu materiałem źródłowym przez długie lata.

Ale chciałbym wrócić do źródeł. Zaczynaliśmy od ukończenia Budownictwa na Politechnice Śląskiej. Dlaczego odszedłeś od zawodu i czy tego żałujesz?

– Po ukończeniu studiów przez kilka lat pracowałem na budowach i w biurze projektów. Jednak moim prawdziwym marzeniem było zostać historykiem sztuki lub archeologiem. Z czasem zacząłem zajmować się kolekcjonerstwem, co zamieniło się w mój zawód. Nie jest to łatwy kawałek chleba ale dostarcza on niezwykłych emocji i pozwala mi na pisanie takich książek jak Spacerownik ….

Mieszkasz po trochu w Polsce i we Włoszech. Jesteś Europejczykiem, jak chcieliby tego głosiciele Unii Europejskiej, Polakiem czy Zagłębiakiem?

– Unia Europejska, której niekoniecznie jestem zwolennikiem, kładzie duży nacisk na sprawy regionalne. Z jednaj strony jest to bardzo dobrze, z drugiej strony jest to przemyślana metoda skłócania ludzi którzy do tej pory żyli ze sobą w bardzo dobrych stosunkach. Stara rzymska zasada mówiła dziel i rządź, choć lepiej byłoby to odczytywać jako skłócaj i rządź.

Może w takim razie coś krytycznego, czyli prawdziwego o Unii Europejskiej lub walucie euro?

– Przy okazji wskrzeszania starych tradycji lokalnych odgrzebuje się zapomniane już  konflikty takie jak pomiędzy Zagłębiem i Śląskiem. I gdy my kłócimy się o jakąś wirtualną granicę na Brynicy Polska jest grabiona i pozbawiana swej suwerenności przez giganty światowej polityki i ekonomii. Ale to nikogo nie obchodzi bo ważniejszy jest konflikt lokalny. W pewnym sensie jest to cel twórców Unii Europejskiej czyli Niemców i Francuzów.

Wracając do Twojej działalności wydawniczej i Twoich firm Dikappa i Dikappa-Arte. Czy widzisz w przyszłości możliwość i sens opracowania podobnego albumu jak Spacerownik … dla Dąbrowy Górniczej lub może całej ziemi Zagłębia Dąbrowskiego? Po habilitacji nastąpiłaby profesura? Moim zdaniem przypominanie i ugruntowywanie tożsamości zagłębiowskiej jest bardzo ważne, nawet w kontekście negatywnej oceny biurokratyczno-socjalistycznej UE.

– Przed laty powstały Ukłony z Dąbrowy i była to pierwsza część trylogii zagłębiowskiej. Drugą częścią jest Spacerownik. Teraz byłaby kolej na Będzin i powiat będziński, choć zapewne poczekać trzeba będzie ładnych kilka lat. Pierwszym powodem jest kryzys, który dotknął wszystkie dziedziny życia społecznego w szczególności kulturę. Z drugiej strony Dąbrowa Górnicza oraz Sosnowiec przygotowują się do wydania monografii miast i mamy nadzieją włączyć się do tych inicjatyw. Będzin wydał właśnie kilka lat temu swą trzytomową monografię, więc jakby nie mieli w tej chwili zapotrzebowania na nasza książkę.

O jakich kosztach mówimy wspominając o albumach powstających w oparciu o stare widokówki?

– Sam koszt druku Spacerownika to 45 000 złotych. Do tego należałoby doliczyć koszt pozyskania widokówek, czyli ładne kilkadziesiąt tysięcy.

Jeślibyśmy chcieli wydać książkę o całym Zagłębiu Dąbrowskim, znowu należałoby zgromadzić około 100 000 złotych. Wydaje się, że miasta będą miały z tym problem, ale może jakieś fundacje zagłębiowskie mogłyby się to tego przyczynić, pozyskując fundusze właśnie od Unii Europejskiej.

Życząc powodzenia, dziękuję za wywiad.

– Dziękuję.

Komentarze

3 komentarze do “Zagłębiak ze Strzemieszyc”

  1. Sympatia, 17 lut 2012 o 11:55

    Jako Zagłębianka dziękuję Panom.

  2. strzemieszyczanin, 19 lut 2012 o 9:45

    Brawo

  3. iti, 19 lut 2012 o 9:54

Zostaw komentarz




Ta strona wykorzystuje pliki cookie przechowywane na twoim komputerze. Jeżeli nie zgadzasz się na to opuść stronę lub wyłącz obsługę plików cookie w przeglądarce. Więcej informacji o plikach cookie znajdziesz na tej stronie