A co Ci do tego?

Kategorie: Polityczne   | 18 lipca, 2014

20120713624Podejrzewam, że prywatne starcie p.p. J. Korwin-Mikkego i M. Boniego szybko ulegnie zapomnieniu. Głównie to właśnie lewicowe media będą się starały wyciszyć sprawę z powodu takiego, że większość ludzi reaguje jakby niezgodnie z ich życzeniem, tzn. pochwala prezesa Kongresu Nowej Prawicy a nie potępia go. Przypominam, jak szybko uciszyli się obecni członkowie PO (kiedyś członkowie UPR czyli poprzedniczki KNP), tj. T. Tomczykiewicz i Sł. Nitras z oskarżeniami wobec J. Korwin-Mikkego, gdy ten równie „bezczelnie” oskarżył ich o jeszcze coś gorszego niż picie z gwinta czy tp. Jak już pisałem, sam choćby z powodu takiego, że jestem poszkodowany zgodnie z ustawą o IPN, a nie jestem na szczęście L. Wałęsą, popieram pana prezesa. Na dodatek J. Korwin-Mikke nie ogląda się za siebie i stara się już uświadamiać nie tylko nasze lewackie media, ale i zachodnie, w tym też lewaków z Parlamentu Unioeuropejskiego. Tam zresztą reagują podobnie jak kiedyś „nasze” media, tzn. próbują odwracać kota ogonem. Niestety dla nich, skazane to jest u ludzi myślących na niepowodzenie na 100%. Nie na 110 czy 250%, bo najlepiej jest coś zrobić na 100%. Jak komunista W. Pstrowski zaczął fedrować na circa 500% normy, to zawalił całą gospodarkę planową w prekomunizmie zwanym PRL. To tak pół żartem. Na poważnie chodzi mi o oskarżenia faszystów (socjalistów wszelkiej maści z UE) o faszyzm. Niestety dla nich, faszyzm to ideologia typowo lewacka i szukać jej u antysocjalisty to towarzysze błąd. 🙂 🙂 🙂

20131213315-2Kol. Kacper Muszyński podszedł do tematu prywatności poważnie i efektem jest następujący tekst:

A co Ci do tego?

Szatan istnieje. I jest wokół nas – co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości! Postrzeganie świata przez ludzi zostało wywrócone do góry nogami. Nasz odwieczny wróg osiągnął swój cel. Chodzi mianowicie o to, że ludzie zaczęli uważać (z czystym sumieniem i w dobrej wierze), że zło jest dobrem, a dobro jest złem.

Jedną ze stosunkowo najbardziej pomijanych, a niesłychanie ważnych wartości, jest kwestia stosunku do szeroko pojętej prywatności. Prywatność – z jednej strony, jak nazwa wskazuje, coś odnoszącego się do jednostki, jednakże z drugiej strony bez zapewnienia należytej prywatności jednostce trudno mówić o jakimś choćby przyzwoitym ładzie w sferze publicznej. Dlaczego prywatność jest ważna i co powinno być, a czego nie ma (i vice versa) poniżej.

            Własność prywatna – niegdyś świętość, dzisiaj rozumiana jako coś, co jest w posiadaniu krwiożerczego wyzyskiwacza. Istnieje obecnie jakaś sfera tabu zakazująca powiedzieć wprost: „to jest moje, to należy tylko do mnie”. Znacznie częściej przedstawiciele tego „czegoś”, co pozostało z naszej wielkiej cywilizacji, uważają za stosowne i etyczne powiedzieć „to należy do nas, każdy ma takie same prawo korzystania z tego”. Coś, co należy do wszystkich, z definicji oznacza to samo, gdyby powiedzieć, że należy do nikogo. Nawet dwójka kłócących się dzieci, które sprzeczają się o „prawo” do zabawy ich „wspólnymi” zabawkami, wie, że musi istnieć jakaś wyższa, ostateczna instancja (w tym przypadku matka chłopców, de facto właściciel „kości niezgody”), która musi zadecydować. Jeśli chodzi o samą kwestię podejmowania decyzji, co zrobić ze swoją własnością, w każdym wypadku i w każdej dziedzinie właściciel będzie lepiej ją traktował, gdy będzie jasno określone, że należy do niego, a nie będzie jakimś „dobrem społecznym”. Jak na razie „wspólne” jest tylko powietrze, choć niczego nie można być pewnym na przyszłość – lepiej zresztą nie krakać. J

Tyle w kwestii gospodarczej. Prywatność jednak winna być w szczególności zachowana w sferze obyczajowej. W czasach zapomnianych ludziom towarzyszyło coś takiego jak poczucie wstydu. Nie żeby kogoś przyzwoitego jakoś szczególnie obchodziło to, co myśli o nim „masa społeczna”, jednakże przynajmniej starano się zachowywać publicznie tak, żeby nie wychodzić poza strefę moralności. Dzisiaj większość jest wyraźnie poza nią. Kiedyś istniała wola walki ze swoimi wadami, dzisiaj natomiast sytuacja wygląda tak, że lewa część człowieczeństwa stara się obśmiewać samą krytykę czyichś wad, a nawet zmusza nas do uznawania ich za istne dzieła sztuki.

Żaden poważny człowiek nie widzi nic przesadnie złego w „homosiach”, jeśli robią swoje u siebie, nie wychodząc z tym na wierzch. Nikt ich za to z pewnością nie zabije. Podnoszą się jednak wrzaski, że dlaczego nie mogą oni manifestować swoich upodobań. Ależ takie samo prawo jak homoseksualiści mają heterycy, aby ujawniać swoje życie intymne. Głupio bym się czuł, gdyby ktoś w moim imieniu manifestował, że związki hetero są najlepsze. Ja o tym wiem najlepiej sam – prywatnie.

Człowiek jest tym ciekawszy, im mniej się o nim wie. Tajemniczość. O tym też zapomnieli, a szczególnie większość młodzieży. Nie trzeba wykazywać się sprytem i kreatywnością, ludzie sami wyciągają swoje życie na zewnątrz. Brakuje myślenia „długotrwałego” (dłuższa droga, lecz słodsza zapłata). Każdy chce mieć tu i teraz. Myślę, że większość facetów chciałaby, aby kobiety chodziły przez całą dobę nago po mieście, nie zważając na to, że po paru dniach ich widok w ogóle już nie będzie ich poruszał. Kiedyś dochodziło do tego, że dopuszczano się przekupstwa, byle tylko by jakieś wydarzenie nie ujrzało światła dziennego. Inaczej sprawa się ma dla p. Boniego, który (wciąż nie kończąc z donoszeniem) sam wyjawił swoją „tajemnicę”. Coraz więcej ludzi odczuwa przykrość, gdy nie jest poinformowana o wszystkim.

Przykład p. Boniego jest jednym z przykładów na to, że człowiek potrafi teraz zrzec się świętej prywatności na rzecz bieżących, krótkotrwałych korzyści. Średniowieczni pisarze byli jednak wyraźnie mądrzejsi. Dali przykład na to, że można zachować sferę prywatności (i to stosunkowo ekstremalnie, poprzez anonimowość), odnosząc także korzyści (w życiu albo po życiu, od Boga). Nikogo nie martwiło, że być może – nawet pisząc wiekopomne arcydzieło – nie posiądzie bogactwa w życiu doczesnym. Zdawano sobie jednak sprawę, że dzieło to nie pójdzie na marne, bo widzi je właśnie Bóg, przed którym nie ma prywatności. I to tylko przed Nim możemy otworzyć księgę z tytułem na okładce „Prywatne”.

 Kacper Muszyński

Ps A tak występują w Unioparlamencie Polscy unioposłowie z KNP:

kol. Robert Iwaszkiewicz,

Janusz Korwin-Mikke,

wrażenia naszych unioposłów.

Komentarze

7 komentarzy do “A co Ci do tego?”

  1. Sympatia, 18 lip 2014 o 8:19

    Mi się podobają artykuły pana Kacpra.

  2. Kazimierz Jasionek, 18 lip 2014 o 13:34

    A co z „własnością prywatną” nabytą w sposób mało jasny przez układy i różne układziki w naszym mieście ???? Ciekawe że dotąd nikogo nie zainteresowały te wszystkie nieruchomości nabyte przez takich wiejskich cwaniaczków, jak Koćma i Lipczyk ???? Cały ten układ w mieście, ta cała koleżeńska sitwa cyników i krętaczy ma od mieszkańców jedno wielkie przesłanie. Żeby was jak najszybciej szlag trafił !!!!!

  3. Autorka, 22 lip 2014 o 12:05

    Kacprze! Tekst znakomity. Służę wartościową lekturą.Kontakt uzyska Pan przez Pana Grzegorza. Serdecznie pozdrawiam

  4. mikoś, 22 lip 2014 o 20:41

    Pan Grzegorz też w formie. 7

  5. jnd, 25 lip 2014 o 12:15

    No dobra a co ja mam z tego że Korwin zrobił sobie show? W Polsce jest potrzebna porządne gospodarowanie a nie kapiszony czy fajerwerki którymi raczą nas politycy.
    To jest temat:
    Dąbrowa na 2 miejscu w kraju pod względem budżetu miast na prawach powiatu
    http://finanse.wp.pl/kat,1013819,title,Ranking-najbogatszych-gmin-w-Polsce,wid,16778845,wiadomosc.html
    Wczytując się w dane widać że na statystycznego dąbrowiaka przypada więcej pieniędzy w miejskim budżecie niż na katowiczanina czy krakusa! Co więcej pod względem zarobków (nie obejmuje tego powyższy ranking) Dąbrowa też wyprzedza Kraków i jest w ścisłej czołówce w kraju. To ja się pytam jak to do k. nędzy możliwe że to miasto wygląda jak wygląda!!!!! To jest skandal. Biedak może się tłumaczyć że ma dziurawy dach, grzyb na ścianie i chodzi w dziurawych gaciach ale bogacz który mieszka w baraku to jest niepojęte. Co się dzieje z tymi pieniędzmi które rok w rok wpływają do budżetu bo naprawdę ich w tym mieście nie widać.

  6. Kazimierz Jasionek, 25 lip 2014 o 22:09

    Do „jnd” Nie wiesz co się dzieje z tymi wielkimi pieniędzmi wpływającymi co roku do budżetu gminy ???? Popatrz tylko jakich cwaniaczków mamy u władzy w mieście i resztę sobie dośpiewaj !!!!!!

  7. znawca, 26 lip 2014 o 12:12

    jnd: przejrzyj księgi wieczyste.

Zostaw komentarz




Ta strona wykorzystuje pliki cookie przechowywane na twoim komputerze. Jeżeli nie zgadzasz się na to opuść stronę lub wyłącz obsługę plików cookie w przeglądarce. Więcej informacji o plikach cookie znajdziesz na tej stronie