Erozja świata

Kategorie: Bez kategorii   | 1 marca, 2015

CAM03491Całość tekstu „Erozja świata” autorstwa kol. Kacpra Muszyńskiego:

Demony, które zrewolucjonizowały (czyt. uśmierciły) świat, nie przybyły do nas z pustymi rękoma. Przyniosły ze sobą swoją własną kulturę, a różnica pomiędzy ich kulturą a naszą, to dosłownie: niebopiekło. Kiedyś człowiek więcej i szybciej myślał, aniżeli robił na ślepo, a teraz – kiedy świat stanął na opak – głowa jest na dole, a nogi na górze, nic więc dziwnego, że ludzie szybciej robią, a wolniej myślą. Przykłady starych reguł odbitych w krzywym zwierciadle można mnożyć i mnożyć. Każdy rozsądny człowiek wie (a w szczególności same zainteresowane!), że kobiety nie są od pracowania, tylko od tego, żeby je nosić na rękach. Oni nie – chcą gnębić kobiecość. Każdy rozsądny człowiek wie, że kultura, a ściślej publiczne wydarzenia kulturalne (np. teatr) muszą mimo wszystko (chyba, że są gotowe na karę! „chcącemu…”) zachować naturalną granicę smaku. Oni nie – radykalni rewolucjoniści pragnęliby z pewnością, aby na deskach teatru rozgrywały się orgie pomieszane z brutalnością. Albo ich celem jest zniszczenie wszystkiego, czego sami nie stworzyli – albo naprawdę jest po prostu tak, że muszą iść do teatru, żeby zobaczyć nagą kobietę. Tak jak Szatan był wcześniej przekonał Ewę, że będzie trzymał jej stronę, tak od paru ładnych lat lewica usiłuje przekonać „gnębiony proletariat”, żeby szedł z nią. A wężym językiem wysnuwają takie bzdury, jak na przykład to, że wstrętni kapitaliści zmówią się i każdy z nich podniesie cenę swoich dóbr do ustalonej ceny. Cóż… przecież równie dobrze można powiedzieć, że pracownicy także mogą się zmówić i ustalić, że nikt z nich nie pójdzie pracować za mniej niż x zł. To pobieżny przegląd ruiny – jak teraz można nazwać stan naszego Starego Świata. Przedstawiam poniżej sześć z tysięcy innych czynników erozyjnych czerwonego promieniowania.

zakaz-skrętuMożna być prawicowcem i nie wierzyć w Boga, tak samo można być lewicowcem i w Niego wierzyć, ale obyczajowy podział na prawicę i lewicę ukazuje się w tym, że ci pierwsi wierzą, że świat zaprojektowany został jeszcze grubo przed samym stworzeniem człowieka, natomiast ci drudzy są przekonani o swojej sile i sami chcą bawić się w fachowych projektantów. A więc prawica – projekt „z góry”, lewica – „z dołu”. Świat oczywiście od dłuższego czasu zmierza w lewo – mnie osobiście wystarczyłby powrót do zasad pięknego Średniowiecza. Jednakże dla niektórych, takich jak np. Juliusz Evola, rozpad Starego Świata rozpoczął się już na przełomie VI i VII w. p.n.e. A więc wtedy, gdy pojawiały się pierwsze myśli filozoficzne. Cóż, dla wielu osób sensem życia jest właśnie rozwiązanie zagadki jego sensu samego w sobie. Nie chcę stricte krytykować rozmyślania nad sensem życia (sam zresztą staram się o nim myśleć, mimo, że jestem pewny w stu procentach, że człowiek jest na to za słaby), ale chyba prawdą jest, że odkąd ludzie podjęli to wyzwanie, to na każde jedno rozwiązanie pytanie, Bóg, Natura czy Świat odwdzięczały się kolejnymi dziesięcioma – znacznie trudniejszymi. Dokładnie jak by to była jakaś reakcja sił wyższych, które starają się powiedzieć: „tak nie wolno”.

Po niedawnych wydarzeniach w Paryżu „opinia publiczna” w Europie, czy raczej Unii Europejskiej, domaga się zmobilizowania wszystkich możliwych środków do wojny o pokój, czyli wolność słowa. Oczywistym jest, że to tylko sprytna zagrywka, wykorzystanie aktualnej sytuacji do jeszcze bardziej intensywnego duraczenia społeczeństw Unii Europejskiej. Jednakże trzeba wyjaśnić, że wolność słowa to nie jest wolność do mówienia czego się tylko chce. Tak samo jak wolność człowieka nie oznacza, że człowiek może robić co mu się podoba w stu procentach (np. nie może nikogo uderzyć). Tak samo nie można kogoś – o ile jest to chwyt poniżej pasa – obrażać słowem. Krytykować – t.j. powyżej pasa – oczywiście! Nie rozumiem też głosów oburzenia, że „jak to, przecież każdy ma prawo mówić, co chce; jak można mu tego zabraniać?!”. Ale czy można odnosić się do osoby pełniącej taką funkcję jak np. prezydent, premier, etc. najbardziej wyszukanymi wulgarnymi epitetami? Jeśli nie, jesteśmy zgodni co do tego, że nie ma wolności słowa w rozumieniu takim, że wszystko można mówić. Możemy tylko debatować nad tym, kogo można, a kogo nie można obrażać. nr-1180-1181Jak powiedział prof. Bogusław Wolniewicz: „Wolność  słowa – tak. Ale słowo musi być obyczajne”.

Wciąż nie da się zapomnieć o socjalizmie – toż to choroba nieuleczalna i bezlitośnie złośliwa. Zresztą masa ludowa z natury jest i chyba zawsze miała lekkie odruchy socjalistyczne (nawet gdy jeszcze nie „udowodniono”, że ta idea istnieje i jest najlepszą z możliwych), jednakże przeważnie nie było też nigdy możliwości dla ludu (a jeśli były, to nie kończyły się najlepiej), żeby decydował o sprawach państwa. Trapi mnie wciąż jedno pytanie – dlaczego ci, którzy wołają wszędzie w mediach o prawo ludu do decydowania o losach Polski nie pozwalają, – ba, nawet nie biorą pod uwagę – takiej sytuacji, jeśli państwo jest w stanie wojny?! Ktoś może powiedzieć: to już są sprawy zbyt poważne. No właśnie, chyba właściciel kraju (czyli wg socjalistów: lud) przede wszystkim powinien mieć wpływ na najbardziej poważne kwestie w państwie. Cóż… nasi władcy tylko udowadniają, że lud (w znaczeniu ślepej masy, większości oczywiście) jest nie najmądrzejszy.

Jakie prawo ludu do (współ)rządzenia? Pasażerowie samolotu też powinni mieć wobec tego prawo do głosowania nad tym, jak pilot ma obsługiwać tę maszynę – wszak przecież wszyscy są na pokładzie, więc każdy ma takie samo prawo. Demokratyczne wybory, jak dla mnie, w ogóle stoją w sprzeczności z logiką i rozsądkiem. To przekonanie, że wybierający (czyli po prostu jurorzy) znają się o wiele, a co najmniej trochę, lepiej na rzeczy (rządzeniu) niż sami wybierani. No bo jeśli nie, to jakże można aż tak bezmyślnie ryzykować wybranie kogoś niekompetentnego?! A poza tym – jeśli się dobrze znają (a muszą, jeśli głosują…), to czemu sami nie startują? Przecież w prawdziwym życiu to nie pracownik wybiera swojego szefa, a odwrotnie. Mimo, że pracownik oddaje dla firmy swój czas, poświęca się, jakże często myśli o niej (nieważne jak!), przez 8 godzin „mieszka” w niej – jest ona więc także „jego”…

Wiele osób pisało już o tym, że lewica uwielbia przewartościowywać znaczenia słów. Dzieli się to jednak na dwie części. Czasami dane słowo (m.in. „tradycja”, „zasady” itp.) są przez nią całkowicie pozbawione jakichkolwiek emocji, wprost obdarte z godności, natomiast niektóre słowa są za to przesadnie akcentowane emocjonalnie. Takim słowem jest np. „rasista”. Wspomniana lewica patrzy na świat z perspektywy typowego, szarego urzędnika, dla którego człowiek to nie istota żywa, lecz ledwie garść statystyk i faktów. Słowo „rasista” jak dla mnie jest obiektywnie słowem neutralnym emocjonalnie. Jeśli ktoś uzbierał sobie jakąś kwotę pieniędzy, którą pragnąłby przekazać na cele charytatywne, i po długich rozmyślaniach postanawia w końcu, że odda ją akurat Murzynom, to de facto też osoba taka jest rasistą – mimo, że jego czyn jest godny pochwały. Szereg wyrazów i definicji zostało uznanych jako złe. Jednakże prawdziwym Złem to traktowanie przez lewicę danej osoby nie jak człowieka, lecz jako zwyczajną urzędniczą kategorię.

Mówię, że Polska i Polacy są najlepsi – bo jestem Polakiem. Choć nie jestem pewien, czy jest to obiektywnie prawdziwe. Będę mówił swojej żonie, że jest najlepszą kobietą – choć też nie będę obiektywnie tego pewien. I niech ktoś tylko spróbuje za to karać… Władcy nasi czepiają się jak pijawki, grożąc – i często nie na żarty – odpowiedzialnością karną za wychwalanie swoich zalet, tradycji, historii. Ale jednocześnie z drugiej strony, kiedy ktoś mówi źle o własnym państwie, krytykując go, wówczas także popadają oni w nieopanowany szał. Tak źle, i tak niedobrze. Nie można powiedzieć NIC – to jest to, o co im tak naprawdę  chodzi.

Kacper Muszyński

Komentarze

2 komentarze do “Erozja świata”

  1. Kazimierz Jasionek, 1 mar 2015 o 11:06

    To prawda. Rządzący najchętniej by pozamykali usta obywatelom, byle tylko nie słyszeć słów krytyki na które sobie wybitnie zasłużyli !!!!
    Taki paw który po linii partyjnej dorwie się do jakiegoś koryta, na pozostałych obywateli patrzy już z góry i nie znaczą dla niego więcej jak przysłowiowy plebs !!! Wynika z tego jasno, że Polak jako zwykły wyrobnik nie nadaje się do żadnego rządzenia, tylko do roboty. Niejednokrotnie się zastanawiałem kto powinien rządzić w Polsce i wychodziło mi zawsze na to samo. Każdy inny – ale uczciwy z otwartą głową(nie złodziej) obcokrajowiec, Niemiec, Chińczyk, Papuas, byle tylko nie Polak !!!!Dopuścić tępego Polaka do rządzenia na Saharze, to by groziło tym, że w niedługim czasie by zaczęli sprowadzać piasek na tą pustynię – wszystko spartaczą !!!!

  2. znawca, 1 mar 2015 o 11:57

    Panie Kazimierzu Pan zakłada, że w Polsce rządzą Polacy. Jest do dla mnie bardzo ryzykowne twierdzenie!

Zostaw komentarz




Ta strona wykorzystuje pliki cookie przechowywane na twoim komputerze. Jeżeli nie zgadzasz się na to opuść stronę lub wyłącz obsługę plików cookie w przeglądarce. Więcej informacji o plikach cookie znajdziesz na tej stronie