05
6
Ostatnie lata euro
Kategorie: Recenzje | 6 maja, 2013
W dobie płynących z mainstreamowych mediów socjalistycznych, lewackich bzdur, rokujących świetlaną przyszłość ich zboczonych unioeuropejskich idei, warto sięgać, jak za komuny sowieckiej, po literaturę „drugiego obiegu”. Proponuję dzisiaj książkę niemieckiego publicysty ekonomicznego, doradcy finansowego i analityka międzynarodowych rynków walutowych oraz rynków metali szlachetnych dr. Bruno Banduleta, zatytułowaną przyjaźnie dla realistów ekonomicznych „Ostatnie lata euro” (z podtytułem: „Raport o walucie, której nie chcieli Niemcy”). Pozycja ta została wydana w 2011 roku przez Wydawnictwo „Wektory”.
Wbrew tytułowi książki, dr B. Bandulet oprócz opisu upadku waluty euro, szczególnie widocznemu w tych latach, opisuje sam proces utworzenia euro i oszukanie niemieckich obywateli przez polityków likwidujących tak dobrą walutę, jaką była niemiecka marka. O nieudacznictwie polityków świadczy najlepiej to, że pomiędzy 1 stycznia 2002 roku, a dniem obecnym euro unii monetarnej stało się poprzez kryzys w Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Irlandii, Cyprze walutą prawie wirtualną, opartą na unii długów i transferów. Kwoty zadłużeń państw, o których obecnie mowa stają się dla zwykłych obywateli czymś tak niewyobrażalnym, że nie potrafią oni przeciwstawić się tej debilnej polityce pseudoekonomistów. My, po doświadczeniach z realnym socjalizmem w komunie sowieckiej wiemy, że musi się to skończyć krachem, takim czy innym, np. gospodarczym.
Zacytujmy dr. B. Banduleta:
„Obywatele, podatnicy i inwestorzy muszą we własnym interesie zrozumieć wreszcie, że wartość informacyjna oficjalnych wypowiedzi i oświadczeń oraz ilość zawartej w nich prawdy z reguły oscylują w okolicy zera. […]”
W jaki sposób zakończy się konieczna, przy tak olbrzymich fikcyjnie (bez pokrycia), wydrukowanych pieniądzach, konwersja długów wspomnianych wyżej państwa (a także pozostałych), trudno powiedzieć i przewidzieć, ale wg mnie jedno jest pewne, najwięcej stracą ludzie na dole drabinki socjalnospołecznej. Śmieszne, bo to oni utrzymują w tej parademokracji złodziei u władzy. Niestety, poprzez wspomnianą na początku lewacką propagandę nie zdają sobie z tego nawet sprawy.
Co w takim razie robić?
Dr B. Bandulet nieśmiało zaleca w praktyce:
„[…] nie ulegać iluzji pieniądza. To, co się liczy, to nie nominalny przyrost portfela, lecz realny, czyli po odliczeniu inflacji. […]
[…] pamiętać, że bank nie jest naszym przyjacielem. Ale należy koniecznie dodać, że państwo również nim nie jest. Największe zagrożenie dla własności płynie w naszych czasach ze strony państwa. Politycy kłamią i oszukują. Są specjalistami w tej dziedzinie – zdobywania i utrzymania władzy. Wyjątki potwierdzają regułę. […]
[…] unikać modnych trendów; zważać, by portfel był przejrzysty i złożony z prostych, zwyczajnych elementów, takich jak płynne środki, akcje, obligacje, złoto i nieruchomości. Omijać z daleka certyfikaty, derywaty i długi, bo na nich zarabia przede wszystkim bank.”
Lekturę tej książki nie dedykuję p. premierowi D. Tuskowi, zresztą nie dedykuję jej żadnemu z szefów partii „bandy czworga” (które to partie wspólnymi siłami wepchnęły nas do czerwonej dziury UE (ZSRE), a obecnie na siłę chcą jak najszybciej zlikwidować polską złotówkę!), ani także p. prezydentowi Zb. Podrazie z Dąbrowy Górniczej wraz z jego doradcami, bo i tak nic z tego nie chwycą.
Komentarze
2 komentarze do “Ostatnie lata euro”
Zostaw komentarz
Trafiony, zatopiony.
Święte słowa. Żeby komukolwiek coś z tych mądrych przemyśleń trafiło do łba, to te mądrości muszą jeszcze tam trafic na szare komórki!!! Cóż począć jeżeli ich jest brak, gdyż one się już dawno tam slasowały??? Ano wtedy nie pomogą żadne mądrości, gdyż tuman będzie już zawsze tumanem. Dobrze by było gdyby chociaż w znikomej ilości trochę tych komórek pozostało we łbach samorządowców !!! No co pomarzyć sobie nie można ?????