07
12
Piłkarskie wspomnienia – Górnik Zabrze
Kategorie: Bez kategorii | 12 lipca, 2010
We wpisie: http://grzegorzjaszczura.pl/?p=4345#more-4345 przedstawiłem swoje lokalne wspomnienia związane z piłka nożną, dyscypliną podobno stricte dla mężczyzn. Zgadzając się z tym pamiętam jednakże, o Autonomicznej Sekcji Piłki Nożnej Kobiet, klubu RKS Zagłębie Dąbrowa Górnicza i sporych jej sukcesach. Nie tylko siatkarki promowały nasze miasto na szczeblu najwyższej krajowej klasy rozgrywkowej i nie za takie wielkie pieniądze wszystkich podatników – mieszkańców, jak obecnie siatkarki. Te ww. wspomnienia tyczyły się małego klubiku LZS Promień Strzemieszyce Małe. Dla przeciwwagi chciałbym dzisiaj przedstawić wspomnienie i historie tyczące się największego, najlepszego i najsłynniejszego polskiego klubu, czyli Górnika Zabrze. Zobacz także: http://gornikzabrze.pl/index.php?s=index lub http://www.stowarzyszenie.net/news.php
Natknąłem się na ten piękny, ale też długi opis w internecie. Autorem jest: gagratular, 10.07.2007, 13.43:
GÓRNIK ZABRZE – TO NAJWYBITNIEJSZY, NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANY I NAJBARDZIEJ ZASŁUŻONY POLSKI KLUB – KLUB LEGENDA! Pamiętam czasy, gdy Górnik tylko wygrywał! Grał ofensywnie, strzelał masę goli! To były czasy, kiedy się Górnika w Europie bardzo obawiano! Nie chciano wylosować tej drużyny – zdawano sobie świetnie sprawę z klasy piłkarzy, siły drużyny i ogromnej popularności Górnika! To były czasy, gdy stutysięcznik w Chorzowie był w praktyce pierwszym obiektem Górnika Zabrze. To tam zabrzanie grali co ważniejsze mecze w lidze i niemal wszystkie w europejskich pucharach. Wiele razy dla ponad 100 tysięcy widzów.
Górnik Zabrze to pierwszy polski klub, który wdarł się do czołówki europejskich rozgrywek pucharowych! A nie była to droga łatwa! Sędziowie sprzyjali zdecydowanie drużynom z zachodu Europy! W 1962 roku w swoim debiucie pucharowym w PUCHARZE EUROPEJSKICH MISTRZÓW KRAJOWYCH, zaraz w pierwszej rundzie mistrzowie Polski trafili na jeden z najsilniejszych zespołów Europy tamtych czasów, faworyta rozgrywek, mistrzów Anglii, zaprawioną w europejskich bojach drużynę Tottenham Hotspurs! Zarozumiali i butni angole przybyli do Polski pewni swego, żeby rozjechać Górnika, dopełniając oczywistej formalności!
13 września czekał na nich na Stadionie Śląskim świadomy swoich umiejętności Górnik Zabrze i 100 tysięcy wierzących w jego siłę kibiców! Ci kibice wiedzieli, że ten mistrz Polski ruszy z całym impetem na Tottenham od pierwszych minut spotkania bez cienia respektu! Nie zawiedli sie! W 48 minucie Ernest Pohl pakuje po raz czwarty piłkę do brytyjskiej bramki! Słynny Tottenham, mistrz uważanej wtedy za najsilniejszą ligę świata Premier League leżał na deskach! I to bez żadnego gadania!! Bo mogło być 8-0 i nikt by nie miał pretensji! Dwa słupki i kilka niewykorzystanych „setek” przez zawodników mistrza Polski! 100 tysięcy ludzi szalało! I tysiące przy odbiornikach radiowych! Szalało z radości! To za takie mecze Polacy kochali Górnika! Nigdy wcześniej i nigdy potem żadna drużyna mistrza Anglii nie została tak upokorzona w przeciągu 48 minut! Dziennikarze z wysp akredytowani na tym meczu byli zdumieni, piłkarze angielscy i działacze byli przerażeni! To nie były żarty! Miała być wycieczka i spacerek a szykowała się niewyobrażalna klęska! O awansie w świetle tego co działo się na boisku nie było w ogóle mowy!!! Starzy europejscy wyjadacze zrobili jedyna rzecz jaką mogli zrobić! W 51 i 56 minucie dwa super ordynarne wejścia na nogi zabrzańskich piłkarzy (po meczu wsadzono im nogi do gipsu na kilka tygodni) i tylko żółte kartki! Wtedy nie można było jeszcze wymieniać zawodników! Górnik musiał grać w dziewiątkę! Ostatecznie bardzo osłabiony Górnik wygrywa tylko 4-2. Do rewanżu na wyspach ekipa Tottenhamu była już doskonale przygotowana! Na wyspy dotarły wieści jaki łomot dostawał mistrz Anglii i w jak podły sposób uratował własna skórę! Na zabrzan czekało 80 tysięcy fanów Tottenhamu! Tym razem to „żółtodzioby” z Zabrza były zszokowane! Trybuny metr od linii bocznej (tego w Polsce nie było), kibice prawie na płycie boiska, plucie, rzucanie monet i przedmiotów w piłkarzy drużyny przyjezdnej! I ostatni trick, murawa stadionu totalnie zlana woda tuż przed meczem! Piłkarze Górnika jeździli na niej jak na łyżwach! Tottenham wygrywa 8-1! I pomimo tej klęski, Górnika na wyspach zapamiętano! Górnik też zapamiętał tą lekcje, nauka nie poszła w las! To w takich meczach zabrzańska jedenastka nabierała doświadczenia! To zaprocentowało w przyszłości!
Górnik Zabrze to jedyny polski klub, który grał w finale europejskich rozgrywek pucharowych w FINALE PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW w 1970 roku! Każdy stary kibic wie, jak ciężko było się przebić do ostatecznej rozgrywki któregokolwiek z trzech cieszących się największym uznaniem pucharów europejskich: PEMK, PZP, PUEFA (wprowadzony dopiero w 1972 roku)! Jak polskie kluby wielokrotnie próbowały na przestrzeni wielu lat i na palcach dwóch rąk można policzyć sezony, gdy udawało im się awansować do ćwierćfinału lub półfinału któregokolwiek z pucharów! Górnik Zabrze był tego najbliższy! Nikt nie grał w finale! Tylko Górnik z polskich klubów dotarł do finału! I to jak najbardziej zasłużenie! To nie był absolutnie żaden przypadek! Przypadkiem było to, że Górnik tego finału nie wygrał – boisko przypominało basen, to była „piłka wodna”! Tak jak przypadkiem była wygrana Manchesteru United z Górnikiem w 1968 ROKU! Górnik Zabrze to jedyny polski klub, który przez „dłuższy czas” był w absolutnym czubie Europy zespołów klubowych!
W LATACH 1968-1971 GÓRNIK BUDZIŁ WIELKI SZACUNEK W EUROPIE! W 1968 roku Górnik jako pierwszy polski klub w historii przebił się do ćwierćfinału PUCHARU EUROPY MISTRZÓW KRAJOWYCH (odpowiednik dzisiejszej LIGI MISTRZÓW) po wyeliminowaniu mistrza Albanii, mistrza Szwecji FC Djurgarden Stockholm 4-0 i 1-0 oraz mistrza ZSRS Dynamo Kijów 1-1 i 2-1! W ćwierćfinale na drodze zabrzan stanął po raz kolejny mistrz Anglii, tym razem Manchester United. To w Manchesterze grał trzon reprezentacji Anglii, która zdobyła mistrzostwo Świata w 1966 roku! W Manchesterze w obecności 70 tysięcy kibiców zabrzanie przegrali 0-2, tracąc drugą bramkę w 90 minucie gry. W 60 minucie sędzia nie uznał prawidłowo zdobytej bramki dla zabrzan! Warunki gry w rewanżu były bardzo trudne! W Polsce panował mróz i codziennie padał gesty śnieg dlatego pomimo pracy masy ludzi zdołano odśnieżyć tylko jedną część boiska. Na rewanż na Stadionie Śląskim stawiło po raz kolejny ponad 100 tys. kibiców Górnika! Całą pierwszą połowę Górnik atakował w śniegu i lodzie, co bardzo ułatwiało obronę graczom angielskim i szalenie komplikowało poczynania zabrzan! Dopiero drugie 45 minut naporu na odśnieżonej, aczkolwiek oblodzonej połowie boiska przyniosło efekty! W 70 minucie Górnicy zdobyli gola! Górnik jeszcze bardziej przycisnął! Trwał jeszcze większy napór na bramkę Anglików! W 82 minucie cała drużyna Manchesteru United stała we własnej bramce przy rzucie wolnym pośrednim wykonywanym przez zabrzan z 10 metrów! Piłka minimalnie minęła słupek! Ostatnie minuty, to już rozpaczliwa obrona mistrza Anglii z wykopami na oślep! Przyznał to sam trener Manchesteru mówiąc, że to był cud, że piłka drugi raz nie wpadła do angielskiej bramki i że nie doszło do dogrywki, a ten mecz był przedwczesnym finałem! Górnik był jedynym zespołem, który ograł w tych rozgrywkach zdobywcę PUCHARU EUROPY- MANCHESTER UNITED! W finale MANCHESTER rozbił 4-1 bardzo silna BENFICĘ LIZBONA ze słynnym Eusebio w składzie! W 1969 roku w związku z inwazją wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację UEFA zmieniła wyniki losowania europejskich pucharów. UEFA chcąc uniknąć konfliktów podjęła decyzję, że kluby „wschodnie – komunistyczne” będą grały miedzy sobą, a „zachodnie” między sobą. W związku z tym drużyny bloku komunistycznego masowo wycofywano z rozgrywek pucharowych! Komunistyczne władze PRL wycofały Górnika z rozgrywek PZP!!! Wielka szkoda, bo potencjał tego zespołu był wtedy ogromny. W 1970 ROKU GÓRNIK DOTARŁ DO FINAŁU PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW! W 1/16 rozbity zostaje Olimpiakos Pireus (5-0 i 2-2), w 1/8 finału pokonany zostaje sztandarowy milicyjny klub bułgarski Lewski Sofia! W ćwierćfinale dwa razy po 3-1 odprawiony zostaje GLASGOW RANGERS! Potem wspaniałe, pełne dramaturgii półfinałowe mecze z AS ROMA! Trenerem rzymian był uważany za jednego z najwybitniejszych szkoleniowców tamtych czasów, słynny Helenio Herrera! W zespole tym grali także zawodnicy z reprezentacji Italii, którzy na Mistrzostwach Świata w 1970 roku w Meksyku zdobyli wicemistrzostwo globu – miedzy innymi Fabio Capello (obecnie trener pracujący w najlepszych klubach świata)! W Rzymie na Stadio Olimpico, w obecności 80 tys. kibiców było 1-1, zabrzanie strzelają gola, ale włosi w końcówce wyrównują! Na rewanż czekał cały kraj! To musiał być finał, musieli awansować! Byli już drużyną doświadczoną, ograną, znaną i świadomą swej ogromnej siły! Kostka i Oślizło byli u szczytu i przy końcu swojej wspaniałej kariery piłkarskiej! Górnik mógł przegrać na wyjeździe, ale w wypełnionym po brzegi tysiącami swoich fanów, śląskim kotle zawsze wygrywał, wiedziano o tym w Europie i w Rzymie! Włosi przyjechali grać „catenaccio”! Spotkanie transmitowano w prawie całej Europie! Wszyscy Polacy oglądali ten mecz! Wszędzie, gdzie były telewizory i odbiorniki radiowe, u sąsiadów, w świetlicach studenckich miejsca zajmowano kilka dni przed meczem! Cała Polska za Górnikiem, puste ulice, ponad 100 tys. kibiców na Stadionie Śląskim, autentycznie ponad milion chętnych na bilety, miliony przed telewizorami i odbiornikami radiowymi! Zaraz na początku rzymianie strzelają gola z rzutu karnego (Kostka broni, ale przy dobitce jest bezradny), Górnik ze zdwojoną siłą atakuje, atak za atakiem, włosi mistrzowie obrony murują bramkę, przedłużają i leżą na murawie, minuty uciekają, coraz mniej czasu, słabnie nadzieja, ostatnie 20 minut Górnik w zasadzie nie schodził z połowy rzymian, pomimo kilku wybornych sytuacji piłka nie chciała wpaść do włoskiej bramki! Byli już tacy kibice, którzy zeszli z korony stadionu! Jedna z ostatnich akcji ofensywnych w 89 minucie i piłkarz włoski fauluje w polu karnym Romy zawodnika polskiego! Lubański z zimną krwią pakuje piłkę w samo okienko 1-1! Stadion eksploduje! A chyba razem z nim cała Polska! Wszyscy oglądali ten mecz! Ludzie szaleją! Ogromna radość! Górnik idzie za ciosem! Zaraz na początku dogrywki w 93 minucie Lubański strzela gola na 2-1! Euforia! Szał radości! „Obłęd na trybunach”, jak krzyczał komentujący to spotkanie nieżyjący już Jan Ciszewski! W 121 minucie dogrywki strzał rozpaczy Włochów z 25 metrów i 2-2! Trzeci mecz w Strasburgu! I znów puste ulice w Polsce, wszyscy przed telewizorami! W 40 minucie Górnik obejmuje prowadzenie po strzale Lubańskiego z za pola karnego, ale Roma wyrównuje w 58 minucie po dyskusyjnym karnym i znów 1-1! 330 minut walki na pełnych obrotach! Losowanie! Olbrzymie napięcie! Nic nie było widać! Stanisław Oślizło, kapitan Górnika unosi ręce w gore! Wygrywa Górnik! Trzeba było słyszeć ten głos radości Jana Ciszewskiego krzyczącego „Polska, Górnik Zabrze, polska drużyna w finale europejskiego pucharu, coś niesamowitego, wspaniali chłopcy” i trzeba było widzieć twarze Polaków w następnych dniach! Los oddaje zabrzanom to co zabierał w przeszłości w meczach z Manchesterem United, Duklą Praga (3-0, 1-4, 0-0 i zabrzanie przegrali losowaniem) i CSKA Sofia (Górnik przegrał na wyjeździe po beznadziejnej jak mówili sami piłkarze grze 0-4, w rewanżu na śląskim po 37 minutach było 3-0 dla zabrzan, potem był słupek, niewykorzystany przez E. Pohla karny i kilka wyśmienitych sytuacji)! Awans do finału po wielkich meczach był pierwszym z tych autentycznie największych z największych sukcesów w historii polskiej piłki nożnej! Żaden polski klub tego wyczynu już nigdy nie powtórzył!
29.04.1970 w Wiedniu Górnik staje jako pierwszy i ostatni jak dotychczas polski klub do finałowej walki o zdobycie europejskiego pucharu z Manchesterem City. Manchester rozbił w drodze do finału miedzy innymi: zdobywcę pucharu Niemiec – Schalke 04 Gelsenkirchen 5-0 i 1-0 oraz zdobywcę pucharu Hiszpanii Athletic Bilbao 3-0 i 0-0! W Wiedniu od rana leje! Boisko jest ciężkie, kilkumetrowe kałuże, masa wody przeszkadzająca w grze! Anglicy strzelają gola, Górnik atakuje, naciska i nadziewa się na kontrę! 0-2! W drugiej połowie zabrzanie stawiają wszystko na jedną kartę! W 68 minucie Stanisław Oślizło strzela kontaktowego gola. W 75 minucie prostopadle podanie do Alfreda Olka, który na pełnej szybkości będąc o pół metra przed obrońcą Manchesteru posyła piekielną bombę z 13 metrów, piłka minimalnie minęła bramkę a golkeeper Manchesteru nawet się nie ruszył! Niestety porażka 1-2!
W 1971 ROKU GÓRNIK po raz kolejny w tak krótkim czasie wchodzi do ĆWIERĆFINAŁU PUCHARU ZDOBYWCÓW PUCHARÓW!!! ZNÓW MANCHESTER CITY zatrzymał zabrzan: 2-0 na śląskim (a wierzcie, że powinno być wyżej ), 0-2 w Manchesterze w strugach deszczu przy 80 tysięcznej widowni! W meczu w Manchesterze Anglicy Grają bardzo ostro! Trener Górnika wykorzystuje limit zmian już 55 minucie! W 64 minucie Lubański sygnalizuje kontuzje, zostaje jednak na boisku jako statysta chodzący po boisku! Górnik broni się do końca w dziesiątkę – kibice Górnika nie mogli potem długo wybaczyć Lubańskiemu sposobu w jaki grał w tym spotkaniu! Wszystko to było dość dziwne! Zaczynają się tarcia i kłótnie, nie wszyscy ciągną już wózek w tym samym kierunku z jednakową siłą! To pierwszy zwiastun upadku wielkiej drużyny! Trzeci mecz w Kopenhadze minimalnie przegrany! TO BYŁY WIELKIE LATA GÓRNIKA I POLSKIEJ PIŁKI KLUBOWEJ! GÓRNIK PRZEGRYWAŁ Z PÓŹNIEJSZYMI TRIUMFATORAMI ROZGRYWEK! Nie leżały niestety zabrzanom zespoły angielskie, które grały bardzo ostro i bezpardonowo na pograniczu ciężkich wielomiesięcznych kontuzji (w tamtym czasie sędziowie nie chronili jeszcze tak bardzo nóg piłkarzy, a angielscy piłkarze, to byli prawdziwi profesjonalni kosiarze gotowi na wszystko, gdy mecz im się nie układał).
W 1973 roku brutalny faul angielskiego obrońcy MC Farlanda w meczu Polska – Anglia eliminuje Lubańskiego na trzy lata z gry, Górnik traci w tym momencie swojego najlepszego napastnika. I to też jest znamionujące wydarzenie wieszczące upadek Górnika lat 57 – 78! Mecze ćwierćfinałowe odbywały się też w marcu, gdy murawa Stadionu Śląskiego była zmrożona co bardzo osłabiało najlepszą cechę Górnika – szybką kombinacyjną grę ofensywną! Ale kilkanaście lat później pomścił Górnika WIDZEW ŁÓDŹ – ta drużyna miała patent na wyspiarzy, łodzianie nigdy nie cofali nóg, kości trzeszczały, ale oni nie ustępowali nawet o metr: oni za faul oddawali dwa faule, kosa za kosę, atak za atak! Górnikowi brakowało właśnie tej twardości!
Górnik Zabrze to jedyny polski klub, który zdobył 14 razy mistrzostwo Polski (w 1951 roku ligę wygrała Wisła, ale tytuł przyznano zdobywcy Pucharu Polski Ruchowi Chorzów, dlatego Ruch ma też 14 tytułów), to jedyny klub który zdobył 5 razy z rzędu mistrzostwo Polski, 8 razy mistrzostwo Polski w dekadzie, 16 sezonów z rzędu meldował się w pierwszej trójce rozgrywek ligowych! To jedyny polski klub, który przyciągał na stadiony zachodnich klubów komplety publiczności: w Londynie z Tottenhamem 80 tysięcy, w Manchesterze z United 70 tysięcy, w Rzymie z AS Roma 80 tysięcy, w Manchesterze z City 80 tysięcy! I ostatnia, ale zdecydowanie najważniejsza rzecz, Górnik Zabrze to jedyny polski klub, który rozegrał wiele porywających i wspaniałych spotkań przy blisko lub ponad 100 tysięcznej widowni polskiej na Stadionie Śląskim w Chorzowie! Były to mecze pucharowe z AS ROMĄ, OLYMPIQUE MARSYLIA, OLYMPIAKOSEM PIREUS, DUKLĄ PRAGA, LINZER ASK, LEWSKIM SOFIA, DYNAMEM KIJÓW, SPARTĄ PRAGA, TOTTENHAMEM HOTSPURS, GLASGOW RANGERS, ASTON VILLA, AUSTRIĄ WIEDEŃ (120 000 – polski rekord wszech czasów), MANCHESTEREM CITY, CSKA SOFIA, DJURGARDENS STOCKHOLM, MANCHESTEREM UNITED i ligowe (z RUCHEM CHORZÓW, LEGIĄ WARSZAWA, POLONIĄ BYTOM, ROW RYBNIK, GWARDIĄ WARSZAWA)! I co najważniejsze – wygrywał te mecze! I te wielkie masy kibiców przychodziły tam właśnie dla Górnika Zabrze! Ci kibice przyjeżdżali z Poznania, Krakowa, Wrocławia, Krosna, Łodzi, ze wszystkich stron Polski! Ci kibice wiedzieli, że na własnym terenie ich ukochany Górnik był w stanie pokonać każdy zespól! Taka była magia Górnika! Nie liczyły się odległości, liczył się Górnik. Jak Górnik grał, jak zagra?!
I NIC TEGO NIE ZMIENI, ŻE ŻADEN Z POLSKICH KLUBÓW NAWET W UŁAMKU SIĘ DO TEGO NIGDY NIE ZBLIŻYŁ I CHYBA JUŻ NIGDY NIE ZBLIŻY! Przy takich tłumach kibiców swoje mecze rozgrywały jeszcze tylko kadry narodowe reprezentacji Polski trenerów Górskiego i Piechniczka! I TO JEST DOWÓD NA TO, ŻE JEST TO NA RAZIE NAJWIĘKSZY Z POLSKICH KLUBÓW! To obrazuje, jak Polacy uwielbiali ten klub! Górnik miał kibiców w całej Polsce, na mecze przyjeżdżali z całej Polski! Piszę to do tych, którzy opowiadają „głupoty” o komunistycznym klubie PRL-owskim (szczególnie w Warszawie)! To był klub kochany! Cała Polska mu kibicowała! I Polonia za granicą! Łączył Polaków! Ulice polskich miast i wsi były puste, gdy Górnik grał! W przeciwieństwie do popieranych przez Komitet Centralny partii komunistycznej PZPR, klubów milicyjnych i wojskowych, tak nielubianych! I trzeba jasno powiedzieć młodym sympatykom i kibicom Legii Warszawa! To nie Górnik był dzieckiem komunistycznej Polski – PRL (co warszawka wmawia Polakom po 89 roku, odwracając kota ogonem), to CWKS Legia (Centralny Wojskowy Klub Sportowy – resortów siłowych komunistycznej zniewolonej Polski) był dzieckiem PRL- bardzo nielubianym przez Polaków.
Przed wojną ukochanym warszawskim klubem była Polonia Warszawa, to czarnym koszulom kibicowały tłumy warszawiaków. W 1936 roku Legia Warszawa spada z ekstraklasy, zajmując na koniec sezonu ostatnie miejsce w tabeli rozgrywek. Wraca do niej w 1948 roku mając za patrona wszechwładne Ministerstwo Obrony Polski Ludowej! Każdy totalitarny kraj socjalistycznego bloku wschodniego (komunistycznego), miał swój sztandarowy stołeczny klub wojskowy! I w każdym z tych państw wojsko oraz te sztandarowe kluby były na pierwszym miejscu (w ZSRS był to CSKA Moskwa, w Bułgarii CSKA Sofia, w Jugosławii Crvena Zvezda Belgrad, w Rumunii Steaua Bukareszt, w Czechosłowacji Sparta Praga, itd.)! Warszawę, Komitet Centralny PZPR, komunistycznych warszawskich kacyków i generałów bardzo bolało, że jest taki klub, który zabiera stolicy rokrocznie mistrzostwo i zbiera laury w Europie! W pewnym momencie popularność, siła i sława Górnika były już tak wielkie, że nic nie pozwalało tego zmieniać poprzez zakulisowe sterowanie socjalistycznych warszawskich dygnitarzy komunistycznej Polski! Silne górnictwo w owym czasie, które od pewnego momentu miało możliwość reklamowania piłkarzy od służby wojskowej też broniło Górnika przed zawiścią komunistycznej Warszawy i bezczelnością Legii – inne kluby, nie miały takiej możliwości obrony przed drenowaniem składów! Górnik był lepszy na boisku, miał piłkarzy tworzących wielki zespół, miał kibiców w całej Polsce i za granicą, dlatego wymyślono bajkę, mającą autorów i szczególny posłuch w Warszawie, że Górnik był pupilem PRL-u. Ta bajka wyjaśniała i usprawiedliwiała brak sukcesów wojskowego nielubianego klubu, który pomimo, że kradł ciągle przez 45 lat PRL, ile się dało najlepszych młodych polskich zawodników (albo będziesz grał w Legii, albo będziesz zapychał na poligonie – to działało), to tworzył z nich zaledwie zbieraninę bez charakteru, bez sukcesów na miarę oczekiwań i często był gorszy! To wywoływało w stolicy ogromną frustrację i kompleksy dlatego wymyślano masę mniejszych lub większych kłamstewek (o pompowaniu pieniędzy w Śląsk, o „tatusiu” Gierku załatwiającym zwycięstwa Górnikowi, o walizkach krążących w Zabrzu, o „lewych etatach” na kopalniach, o Górniku jako komunistycznym tworze), które funkcjonują jako niepodważalne prawdy do dzisiaj! Warto te nieprawdy wyprostować! W kapitalistycznych krajach demokratycznych zachodu po II wojnie światowej także powstały i istnieją do dzisiaj silne kluby funkcjonujące pod parasolem górnictwa! Więc nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby Polska jakimś cudem nie dostała się pod sowiecki but po 45 roku, to w ewentualnej demokratycznej i wolnej Polsce także powstałby sztandarowy klub górniczy pod patronatem górnictwa węgla kamiennego odnoszący wielkie sukcesy! W tych najlepszych latach Wielkiego Górnika (1968-1972), gdyby górnictwo nie miało możliwości reklamowania piłkarzy zabrzańskich od służby wojskowej to Ministerstwo Obrony PRL rozwaliłoby Górnika momentalnie przy pierwszej okazji! Powołaliby jednym podpisem do służby wojskowej Lubańskiego, Szołtysika, Gorgonia i Legia miałaby super, super skład! Górnik strąciłby 70 procent swojej siły, Legia zostałaby niesamowicie wzmocniona a kibice Legii twierdziliby prawdopodobnie do dzisiaj, że jej potęga brała się z niczego, była całkowicie zasłużona i należy jej się za to wielki szacunek! W silnym i kochanym Górniku piłkarze najczęściej bardzo chcieli grać, natomiast generałom wojskowej Legii lepiej było nie odmawiać, bo trafiało się na poligon bez możliwości kontynuowania kariery piłkarskiej (trzy lata na poligonie dla młodego piłkarza to była katastrofa)! Taki delikwent po kilku tygodniach poligonowej lekcji najczęściej sam przychodził do generałów i błagał o pozwolenie gry! I ten dziejący się non stop świeży dopływ znakomitej młodej krwi piłkarskiej do wojskowego klubu pozwalał Legii bez przerwy być w czołówce polskiej ligi, bez żadnych kryzysów przez 45 lat PRL! To było zapewnione, ciągłe i stałe olbrzymie wzmacnianie składu wojskowego klubu! Nikt nie miał takiego przywileju przez 45 lat socjalizmu!
Pamiętny rok 53, gdy to prowincjonalny klub wojskowy spod Kopca Kościuszki, Wawel Kraków zdobywając wicemistrzostwo Polski ośmielił się być lepszy w tabeli od „centralnego” skupiska gwiazd jakim była CWKS Legia! Ministerstwo obrony dokonało wtedy historycznego wyczynu i postanowiło usunąć z ligi wszystkie regionalne kluby wojskowe! Wawel rozwiązano, natomiast Legia od tej chwili mogła już być totalnie bezkonkurencyjna a wszystkie talenty płynęły wprost do koszar w jednym mieście, które mieściły się pod trybunami Stadionu Wojska Polskiego!
Pamiętne lata, gdy Polonia Bytom zdobyła mistrzostwo Polski w 54 roku, a Legia powołała do wojska najlepszych jej zawodników, łącznie z trenerem, momentalnie niszcząc potęgę tego klubu! To przecież dwóch wybitnych piłkarzy z Zabrza (Ernest Pohl i Edmund Kowal), którzy odrabiali w niej służbę wojskową wraz z powołanym do wojska świetnym Lucjanem Brychcym z Rudy Śląskiej oraz zaciąg zawodników wspomnianej wcześniej Polonii Bytom wygrali dla Legii mistrzostwo Polski w latach 1955 i 1956! Brychcy pomimo, że planował powrót na Śląsk zostaje już do końca kariery w Legii natomiast Pohl i Kowal w 57 roku wracają do Zabrza, Grają już u siebie w Górniku i zdobywają z nim mistrzostwo! A potem jeszcze 7 następnych!
Po PRL było 17 lat afer III RP! Warszawka znów była na górze, to tam był największy biznes i największe inwestycje! Gdy inne kluby ledwo wiązały koniec z końcem i ledwo stały na nogach w wyniku tzw. transformacji, to dla sztandarowego klubu stołecznego zawsze znalazł się jakiś sponsor i pieniądze (a jak się nie znalazł to sprowadzono go specjalnie dla Legii z Korei, co mówili w swoich wystąpieniach ministrowie rządu)! Generałowie, prominenci PRL oraz ci którzy pałowali zmienili się w biznesmenów i autorytety moralne! Ci, którzy pracowali w TV peerelowskiej oraz w stanie wojennym otworzyli w III RP prywatne telewizje!
Wracając do GÓRNIKA ZABRZE! Ostatnia rzecz, też bardzo ważna, która decydowała o sile Górnika! Jego potęgę stanowili świetni piłkarze z charakterami z Zabrza i okolic: Kowal, Lentner, Wilczek, Banaś, Pohl, Oślizło, Kostka, Kwaśny, Floreński, Kowalski w latach 57 do 69 i Lubański, Gorgoń, Deja, Gomola, Musiałek, Szołtysik w latach 65-77! To oni stanowili trzon i siłę tego klubu! Gdy w 77 roku skończyło sie to pokolenie wspaniałych zabrzańskich piłkarzy, Górnik spadł do drugiej ligi w 78 roku!
Milicyjne i wojskowe kluby zawsze podbierały zawodników innym klubom! Ci zawodnicy nawet nie chcieli udawać tego, że się z tymi klubami w jakikolwiek sposób identyfikują! Dlatego, np. Legia wielokrotnie była zbieraniną bardzo dobrych zawodników bez ducha i dlatego nie miało to przełożenia na oczekiwane w Warszawie wyniki! POWTÓRZĘ TO JESZCZE RAZ! ŚMIEM TWIERDZIĆ, ŻE ŻADEN POLSKI KLUB NAWET NA UŁAMEK NIE ZBLIŻY SIĘ DO TEJ PRZEOGROMNEJ POPULARNOŚCI JAKĄ MIAŁ GÓRNIK W LATACH SWOJEJ ŚWIETNOŚCI I CHWAŁY! I NIE ZDOBYTE MISTRZOSTWA, PUCHARY POLSKI, OSIĄGNIĘTE RUNDY EUROPEJSKICH PUCHARÓW, POKONANE DRUŻYNY, ALE TE WIELKIE MASY KIBICÓW NA MECZACH GÓRNIKA, TO JEST TO, CO WYRÓŻNIA TEN KLUB NA ZAWSZE SPOŚRÓD WSZYSTKICH INNYCH POLSKICH KLUBÓW!
I jeszcze jeden fakt – na porządku dziennym w owym czasie było, że w samej Warszawie olbrzymia rzesza warszawiaków kibicowała właśnie Górnikowi, a nie wojskowej Legii! Wojskowa Legia, jej patroni to nie był ich klub! PZPR często sięgał po pomoc ojców Legii w PRL-u. To często byli kibice tego pokolenia tak poranionego przez wojnę, Niemców, Sowietów i komunistów! Ich przedwojenne kluby, które kochali: Polonia Warszawa (patriotyczna, antykomunistyczna Warszawa bardzo płakała, gdy Polonia spadała z ekstraklasy w 1952 roku), Marymont, Cracovia, kluby lwowskie zostały specjalnie z premedytacją zniszczone przez komunistów! W tej sytuacji swoją sympatię przenieśli na WIELKIEGO Górnika! I było ich wielu. I kibicują mu do dzisiaj! Faktem jest, że to pokolenie kibiców Górnika już wymiera! Ci młodsi w Warszawie, mający blade pojęcie o historii, którzy rodzili się po wojnie, w sercu mieli już najsilniejszy w owych czasach klub stołeczny – Legię. Ale, zapytajcie staruszków komu kibicują, często odpowiedz będzie brzmiała, że ponad wszystko kochają Górnika Zabrze! Znamienny fakt! W Warszawie był wielki stadion na ponad 100 tys. ludzi! Legia na nim nie grała! Nie miała tylu sympatyków! Nawet gdy w 1972 roku do Warszawy przyjechał słynny AC MILAN i zdecydowano się rozegrać mecz na tym stadionie, wypełnił się on tylko 70 tys. kibicami. Górnik miał takich spotkań przy ponad 100 tys. widowni wiele. Wiele!!! I to jest ta subtelna, ale jakże olbrzymia przepaść – różnica, która pokazuje jak zupełnie inaczej postrzegano te dwa kluby! To jest ten fakt, który obala całkowicie te półprawdy, stereotypy, kłamstewka i wygodne wersje głoszone w Warszawie na temat Legii, Górnika i PRL! A na koniec dodam jeszcze, że ten wielki warszawski stadion zamieniono na największy targ Europy- taka była i jest popularność Legii!
Dobrym przykładem tych „wymyślonych prawd” jest też film Zaorskiego „Piłkarski poker”, opowiadający o rzekomych „walizkach” krążących na stadionie w Zabrzu. Totalnie kłamliwy, wybielający wojskowy klub (tak nielubiany przez Polaków) i szkalujący Górnika (klub, któremu kibicowały miliony Polaków i polonusów)! Czytałem ostatnio dość znaną i gładką historię CWKS Legii Warszawa pana Erdemskiego! Luźno omawiał sobie kolejne sezony! Napisał tam między innymi, że w sezonie 84/85 Legia była mistrzem półmetka, a tytuł zdobył Górnik, ale sugerując, że działo się to w dość dziwnych okolicznościach i na kanwie tych właśnie wydarzeń oparto scenariusz filmu „Piłkarski poker” – taka opinia o tamtym sezonie obowiązuje także w Warszawie! A to ciekawe, bo olbrzymią ciekawostką sezonu 84/85 była następująca sytuacja. Przed ostatnią kolejką tego sezonu w tabeli prowadził: 1) – Górnik 40 pkt, 2) – Legia 40 pkt, 3) – Widzew 38 pkt! W ostatniej kolejce Widzew grał u siebie z Górnikiem, a Legia grała w Szczecinie z broniącą się przed spadkiem Pogonią, która koniecznie potrzebowała do utrzymania w ekstraklasie co najmniej remisu!!! W przypadku ewentualnego zwycięstwa Widzewa nad Górnikiem, Legię i Pogoń całkowicie urządzał remis, Legia miałaby mistrza kraju, a Pogoń utrzymałaby się w ekstraklasie! Wszystkie mecze ostatniej kolejki rozpoczęto punktualnie o godzinie 17!!! Widzew mający w przypadku zwycięstwa realne szanse na mistrzostwo przegrał z Górnikiem 1-2, natomiast tym bardzo interesującym szczegółem jest fakt, że druga połowa meczu w Szczecinie rozpoczęła się aż 8 minut później niż mecze na wszystkich innych stadionach! W Szczecinie padł remis, piłkarze grali 8 minut dłużej, a każdy może sobie sam odpowiedzieć na którym to stadionie działy sie dziwne rzeczy, dlaczego druga połowa rozpoczęła się z takim poślizgiem, gdzie mogła krążyć ta filmowa „walizka” Zaorskiego w końcówce meczu, gdy było już wiadomo, że Górnik ogrywa Widzew, Legia juz tytułu nie zdobędzie, a Pogoń bardzo potrzebuje remisu do utrzymania! Pogoń właśnie dzięki temu punkcikowi utrzymała się w ekstraklasie!!! A o czym opowiada „Piłkarski poker”, ktoś pomylił głównych aktorów i ich role??? Ale tak to już często jest, że krzyczy się „łapać łobuza”, dla odwrócenia uwagi od sedna sprawy!!!
W następnych sezonach po 85 roku przewaga punktowa Górnika nad resztą stawki była już zupełnie bezdyskusyjna, co nie zmienia oczywistego faktu, że była to drużyna tylko i wyłącznie własnego polskiego podwórka!!! Nie atakuję Legii! Obalam tylko kłamstwa i piszę prawdę o przeszłości! Warto pisać prawdę i prostować stereotypowe zakłamania! Te stereotypowe zakłamania to na przykład bzdurny zarzut o „lewych etatach” dla piłkarzy na kopalniach patronujących Górnikowi! W latach realnego socjalizmu nie było żadnej różnicy miedzy fikcyjnymi etatami na kopalniach, fikcyjnymi etatami w wojsku utrzymującemu zawodników Legii, fikcyjnymi etatami w hucie patronującej Ruchowi, czy zakładach włókienniczych utrzymującymi Widzewa! Dodam jeszcze, że na przykład przed wojną siła najlepszej drużyny Polski przedwojennej, 5 krotnego mistrza kraju Ruchu Wielkie Hajduki nie brała się z księżyca!!! Ruch był pod opieką super sponsora jak na owe czasy (super prosperującej Huty Batory)! Między innymi dzięki temu Ruch mógł sobie pozwolić na sprowadzenie zimą 1933 roku Ernesta Wilimowskiego z 1.FC Katowice za 1000 zł (kilkukrotny król strzelców, chyba najwybitniejszy zawodnik polski przedwojennej), a pod koniec sezonu 1934 Ruch zatrudnia pierwszego w historii trenera – Gustava Wiesera. Siła funduszy, siła sponsora – oczywiście adekwatna do czasów, w których się to działo! W warszawce do dziś popularne jest twierdzenie, że Górnik wygrywał, bo pompowało sie pieniądze w Śląsk, czy Zagłębie Dąbrowskie! Bzdura! W PRL górnictwo było silne, bo było źródłem dewiz! Doiło się więc Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie z węgla, który górnicy wydobywali ciężko pracując! Grabiło się Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie! Oczywiście dewizami rozporządzali ojcowie z Warszawy! Dewizy za sprzedany węgiel przeznaczali na utrzymanie między innymi tego wojska, które patronowało Legii i które wprowadzało stan wojenny przeciwko narodowi polskiemu w 1981 roku! Tylko cząstka dewiz wracała na Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie (dziś warszawka bierze wszystko co wypracowuje, o dzieleniu nie ma mowy, liczy się rachunek ekonomiczny, a nie dobro ogółu)! To był ten ochłap rzucony górnikom za ich ciężką pracę przez władze w postaci przywilejów i karty „G” oraz sklepów pewexowskich! Gdyby 100 procent środków uzyskanych ze sprzedaży węgla zostało na Śląsku i Zagłębiu Dąbrowskim, to ten region dziś wyglądałby zupełnie inaczej! W Warszawie z tych pieniędzy, które dzisiaj mają i z tych zawodników, których nagminnie kradli latami, powinni zbudować kilka takich drużyn! A nie stworzyli nigdy takiej jak Górnik lat 58- 75! Taka jest różnica miedzy Górnikiem i Legią oraz między warszawką i Górnym Śląskiem! Jeszcze inną bzdurą powtarzaną w warszawce to twierdzenie, że Górnik musiał wygrywać dla Gierka !?? -))) Gierek był z Sosnowca! To wtedy kwitło Zagłębie Sosnowiec! Sekretarzował partii komunistycznej PZPR w latach 70-tych, a to były już lata schyłku wielkiego Górnika zakończone spadkiem tej drużyny do II ligi w 78 roku (uratowano najstarszego ligowca Ruch Chorzów, który do tego czasu nigdy nie spadł z ekstraklasy, kosztem Górnika)! Faktem jest, że w pewnym momencie skończyła się koniunktura na węgiel, padło górnictwo, Górnik też został rzucony na łopatki!
Tym tekstem oddaje hołd wspaniałemu klubowi GÓRNIKOWI ZABRZE, przypominam autentyczne fakty z przeszłości (bez żadnego koloryzowania) i przypominam tylko te najwspanialsze (gdybym chciał opisać wszystko, nie skończyłbym tego tekstu) mecze najlepszej drużyny klubowej jaką posiadała polska piłka. Ta drużyna nigdy nie schodziła poniżej pewnego wysokiego poziomu, często spychając najsilniejsze drużyny europejskie do rozpaczliwej obrony, wyrażam szacunek i podziękowanie dla tych piłkarzy, którzy dostarczyli nam tych niezapomnianych emocji i radości oraz przypominam o tych nieprzebranych tłumach kibiców tego wielkiego klubu ciągnących w dniu meczu ze wszystkich stron w kierunku Stadionu Śląskiego zawsze, gdy jedenastka Górnika przyjeżdżała tam grać swoje najważniejsze mecze – byli to kibice praktycznie z całej Polski niezważający często na siarczysty mróz, śnieg i deszcz, nie mówiąc już o tym, że dojechać w tamtych czasach na stadion było stokroć trudniej niż dzisiaj! Prostuję kłamstwa na temat Śląska i jego mieszkańców! I ta wielka sportowa przeszłość Górnika była piękna i na niej współcześni piłkarze powinni się wzorować! Takie rzeczy warto przypominać wszystkim: kibice, działacze, kopacze, piłkarze, młodzież, interesujący się futbolem i ci, którzy nie mają o tym pojęcia, starsi i młodsi!
Oby młodsi grali kiedyś przy takiej publice i na tym poziomie rozgrywek, żeby czuli to oczekiwanie na mecz, tę rozpacz kibiców, dla których zabrakło biletów, te puste ulice, żeby czuli i słyszeli ten potworny ryk z trybun 120 tysięcy rozgorączkowanych kibiców i milionów (autentycznie całej Polski) przed telewizorami i przy odbiornikach radiowych, ten strach czołowych drużyn europejskich, które doskonale wiedziały, że tutaj o awans będzie bardzo, bardzo ciężko, żeby czuli tą atmosferę, ten ciąg do zwycięstwa i tę wielką radość Polaków ze zwycięstw Górnika, tą walkę, emocje, mecze z AS Roma – losowanie! Warto było na tych meczach być, tego się nie zapomina, „to se ne wrati„! Życzę polskim piłkarzom, żeby zagrali jeszcze takie spektakle jak grał Górnik, potem Legia, potem Widzew i Wisła! Chociaż mecze Górnika były z tego wszystkiego zdecydowanie największymi widowiskami gromadzącymi i jednoczącymi największą ilość Polaków! Takich spotkań, jak te mecze z Tottenhamem, Dynamem Kijów, Manchesterami i Romą nigdy już więcej w Polsce nie było! Oby polskie kluby zagrały jeszcze takie spotkania!
W latach 84-93 odbudowano Górnika po spadku do drugiej ligi w 1978 roku. Górnik zdobył 4 tytuły mistrza Polski pod rząd, potem do 1995 roku zajmował miejsca w czubie tabeli! Ale to już nie było to co kiedyś! To był taki sam mistrz jak ci mistrzowie Polski z lat 89-2006, bez większej charyzmy i tego niezbędnego do ogrywania futbolowej Europy piłkarskiego super charakteru! Wszystkich tych mistrzów łączyło to, że jak mieli szczęście, ułożył im się lub wyszedł im jakiś przypadkowy mecz to coś tam pojedynczego wygrali, ale w następnej rundzie dostawali bezdyskusyjne baty, potwierdzające ich prawdziwy obraz czyli wielką słabość! Jeszcze w 1987 i 1988 roku, gdy Górnik grał pucharowe mecze, na Stadion Śląski przyszło po 70 tys. ludzi! W tym samym czasie grały RUCH CHORZÓW i GKS KATOWICE i przyszło po 10 lub 20 tys. kibiców! Od kilkunastu lat NAJWYBITNIEJSZY Z POLSKICH KLUBÓW – GÓRNIK ZABRZE, walczy dramatycznie o przetrwanie, balansując wielokrotnie na krawędzi bankructwa i całkowitego upadku! Prezesi, działacze, sponsorzy, pseudoinwestorzy robiący sobie darmową reklamę, biznesmeni, ojcowie i zarządcy miasta, piłkarze, pseudoratownicy…….?
W tych najtrudniejszych latach tylko jedna grupa nie zawiodła, nie opuściła i nie zdradziła Górnika ani razu! To były, są i będą na zawsze rzesze kochających i wiernych kibiców! Ma ich Górnik w dalszym ciągu tysiące, tych starych i tych młodych!! Aż nie do wiary, że w końcówce sezonu 2006/2007 na mecz 28 kolejki Ekstraklasy drużyny Górnika (przegrywającej często w żenującym stylu od kilku lat z kretesem mecz za meczem, zajmującej 14 miejsce w tabeli) z Arką do Gdyni pojechało 630 kilometrów, 900 kibiców Górnika, a wszyscy chętni nie pojechali! Górnik przegrał w Gdyni 0-3, kompletnie bez walki (tak jak zazwyczaj w ciągu tego bardzo złego czasu), co bardzo zdenerwowało kibiców, którzy zapowiedzieli zawodnikom, że jeżeli tak będą grać w następnym decydującym o istnieniu klubu meczu z Wisła Płock to należycie im się „podziękuje” (piłkarze i kibice wracali tym samym pociągiem) – i nikt mi nie wmówi, że tym piłkarzom to ostrzeżenie nie pomogło zmobilizować się w następnym meczu! Uogólnię teraz te 13 lat – ale ciężko kibicować tym piłkarzom, hańbiącym od 13 lat swoją grą piękną historie Górnika, gdy nie ma żadnej nadziei na dobry wynik, tym piłkarzom nie mającym pojęcia o walce, strzałach, dokładnych podaniach, przyjęciach czy o elementarnej organizacji gry, tym piłkarzom broniącym się dramatycznie co sezon przed spadkiem! Pomimo tego, w następnej 29 kolejce Górnik w obecności 16 tysięcy kibiców podejmował sąsiada w tabeli, Wisłę Płock! Górnik musiał wygrać to spotkanie, aby się utrzymać w ekstraklasie i przetrwać, porażka oznaczała spadek, odcięcie ostatnich źródeł środków finansowych i praktycznie całkowity upadek oraz unicestwienie klubu! Wygrał Górnik 2-0! Przytoczę tu wypowiedz kibica z Płocka, który przyjechał do Zabrza na ten mecz – ” Powiem tak: z tych dwóch klubów, utrzymał się ten, który ma najlepszych kibiców… To co zobaczyłem i usłyszałem w drugiej połowie to mnie wręcz zamurowało… Żaden inny klub w Polsce zajmujący 3 pozycję od końca i przegrywający od lat mecz za meczem nie mógłby liczyć na takie wsparcie! Nawet Legia czy Lech. Dziękuję za gościnę… Życzę wejścia bogatego sponsora… i do zobaczenia po roku przerwy…”!!!
Górnik jest najwspanialszą z pereł w koronie polskiej piłki nożnej!!! Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby ktoś przywrócił Górnikowi Zabrze jego blask, gdyby Górnik zagrał w pucharach, to mimo tego całego piłkarskiego bagna w tym kraju, Górnik Zabrze rozgrywałby swoje mecze przy wielkiej liczbie kibiców. Jest w zasadzie kilka możliwości: Górnik Zabrze największym z polskich klubów, Legia Warszawa największym z polskich klubów! Obydwa twierdzenia mają swoje niepodważalne argumenty! O Górniku napisałem! Legia? Miała wspaniale występy w pucharach. Najdłużej gra w ekstraklasie, jest liderem tabeli wszech czasów, zawsze gra o najwyższe cele, zdobyła mistrzostwa i puchary Polski, ma wielu kibiców i miała wybitnych piłkarzy! I ostatnia rzecz, która potwierdza jej wielkość! Ma wielu przeciwników, kibiców którzy twierdza, ze Legii nie lubią, że ten klub ich nie interesuje! Gdy przyjeżdżają inne kluby – siedzą w domu! Ale gdy przyjeżdża Legia wtedy zawsze idą na stadion! To też bardzo wiarygodny miernik wielkości klubów! Inne wielkie polskie kluby, które spokojnie pretendują do miana największego z polskich klubów to na pewno: Ruch Chorzów (stary klub, wielokrotny mistrz Polski, chociaż historie Ruchu trzeba zdecydowanie podzielić na dwa odrębne okresy. Przed wojną, gdy istniał Ruch Hajduki Wielkie – zdobywca 5 tytułów mistrza Polski. Hajduki Wielkie były wsią, a mieszkańcy byli bardzo dumni ze swojej drużyny, rękami i nogami broniąc się przed wchłonięciem przez sąsiednie duże miasto Chorzów, które łakomym okiem patrzyło na możliwość zawłaszczenia wspaniałego klubu i sponsorującej go Huty Batory. Ostatecznie jednak wbrew woli mieszkańców Chorzów przywłaszczył sobie jedno i drugie i dopiero od tego momentu powstał terytorialnie i administracyjnie Ruch Chorzów, który zdobył następnie 8 tytułów mistrzowskich!) i Wisła Kraków (12 tytułów, wspaniałe pokolenie młodych krakowskich piłkarzy końca lat 70-tych – Kapka, Nawałka, Kmiecik, które ogrywało Celtic Glasgow i dzisiejsza pozycja tego klubu w polskiej lidze) oraz z pewnością Widzew Łódź (naprawdę przewspaniale mecze w pucharach).
Jednakże seria Górnika Zabrze lat 68 – 71 w pucharach europejskich jest faktem niespotykanym w polskiej piłce klubowej! To Górnik grał największe mecze! W każdym z tych przegranych z Manchesterami spotkań był o włos od wygranej! Natomiast mimo wszystko Legia w pucharach? Np. tak głośno przytaczany ćwierćfinał Ligi Mistrzów osiągnięty przez Legię w 1996 roku! Legia dotarła tam cudem! Ostatnie mecze w grupie przegrała bez gadania (ze Spartakiem w Warszawie 0-1 i z jakimś Rosenborghiem w Trondhaim, żenujący pogrom 0-4)! Słabiutki styl z tymi modłami tego znanego komentatora, żeby w równoległym meczu Blackburn – Sparta padł odpowiedni wynik, to będziemy mieli ćwierćfinał Ligi Mistrzów! Hehe – to takie polskie! Mecze Legii z Panathinaikosem w ćwierćfinale (1-1 w Warszawie i 0-3 w Atenach???)! Też bardzo słabiutko. Półfinał Legii w PZP w 91 roku!-))) Manchester w 1/2 finału wygrał w Warszawie jak chciał 3-1 kontrolując spotkanie od początku do końca! Mecz praktycznie bez żadnej historii i ładunku emocjonalnego! W rewanżu Manchester grał zupełnie na stojąco żeby awansować najmniejszym nakładem sił! Było 1-1. Po meczu piłkarze Legii mieli ręce wzniesione do góry z czego śmiali się komentatorzy angielscy, pisząc na drugi dzień w prasie, że pierwszy raz widzieli drużynę, która przegrywając odpadła i się cieszyła z nie wiadomo czego!?? Autentyczne fakty!
Warto jeszcze tutaj odnieść się do mistrzostwa Legii z roku 1994. Gdy to Legia grała u siebie w ostatniej kolejce z Górnikiem! Legia musiała przynajmniej zremisować ten mecz, natomiast zabrzanie musieli ten mecz wygrać, żeby zdobyć mistrzostwo. Sędziował pan Sławomir Redziński z Zielonej Góry. Po 50 minutach Legia grała w jedenastu, a Górnik w ośmiu! -)))! I Legia przegrywała 0-1. W końcu koło 75 minuty Legia strzeliła tego gola na 1-1, dzięki wciąż tendencyjnym decyzjom arbitra. Pomimo takiej przewagi (jedenastu na ośmiu) zabrzanie potrafili podejść kilka razy pod pole karne Legii! Na cztery minuty przed końcem zawodnik Legii zagrał ewidentnie ręką w swoim polu karnym! Było to widać! Wyraźnie! Na żywo i w powtórkach TV! Sędzia Redziński uciekał wtedy w druga stronę boiska. Nic nie widział. Hehe! Na dwie minuty przed końcem kibice Legii wtargnęli na całą murawę boiska przerywając spotkanie pomimo, że mecz był jeszcze nieskończony! Sędziowanie w tym meczu było SKANDALICZNE!!! SKANDALICZNE!!! Sędzia, który Górnikowi gwizdał, każdy nawet najbardziej dyskusyjny faul, nie widział z zasady żadnych przewinień legionistów, chyba że były one daleko od bramki warszawiaków! Tuż przed pokazaniem czerwonej kartki Bałuszyńskiemu nie widział ordynarnego wejścia legionisty w nogi tegoż samego Bałuszyńskiego! Przy rzekomym drugim faulu obrońcy zabrzańskiego Dziuka było widać w powtórkach telewizyjnych, że Dziuk trafił w piłkę i nawet nie drasnął zawodnika warszawskiego, który w akrobatycznym stylu upadł z krzykiem na murawę! Sędzia Sławomir Redziński ochoczo bez zastanowienia pokazał Dziukowi drugi kartonik wyrzucając go z boiska! Oczywiście oficjalnie wszystko było ok!
W roku 93 Legia w ostatniej kolejce wygrała z Wisłą w Krakowie 6-0 a ŁKS (drugi kandydat do mistrzostwa) chyba z Olimpią Poznań u siebie 7-1! Mistrzostwo Polski miała zdobyć drużyna, która będzie miała lepszy stosunek bramek. To już była era komórek! Te brameczki padały prawie jak na zamówienie! W Krakowie Legia strzelała takie bramki, że kibice śmiali się do rozpuku (pokazywano je w TV, wypowiadali się kibice Wisły i pisały o tym gazety na drugi dzień)! Cała Polska widziała ten kabaret, tylko pan Wójcik (który wtedy był trenerem Legii, a dziś chce uzdrawiać polską piłkę) i kibice Legii uważali, że wszystko jest ok!? I do dziś uważają, że wszystko było ok, domagając się zwrotu tytułu bo jak twierdzą nic nikomu nie udowodniono. Prawdziwe fakty! Ten klub ma jedno szczęście, że jest ze stolicy, gdzie jest największy biznes (każdego rodzaju: tego czarnego też) i największe inwestycje.
Powtarzam! Górnik tym „NAJ…” z polskich klubów!!! Przy całym szacunku, ale te występy pucharowe Górnika przy 100 tysięcznych widowniach, trzymające w napięciu do ostatniego gwizdka, a występy Legii są jednak zupełnie nieporównywalne! Seria Górnika z lat 68-71 (SERIA!!!), to była walka jak równy z równym z najsilniejszymi na owe czasy drużynami europejskimi! Czasem po 330 minut (mecz, rewanż + dogrywka, trzeci mecz + dogrywka)! Widziałem te mecze! W 68 roku Górnikowi w Anglii nie uznano bramki, a na śląskim w rewanżu piłka cudem nie wpadła po raz drugi do bramki Manchesteru! Górnik był lepszy od Manchesteru w tym dwumeczu – nie miał jednak dość szczęścia! Odpadł! Jednak los oddal mu to co należne w losowaniu z AS Romą w 1970 roku! Górnik Zabrze 1968 roku, to była jedna z dwóch drużyn w historii polskiej piłki klubowej, która była w stanie zdobyć Puchar Europy! Powinna była go zdobyć! Drugą drużyną był Widzew Łódź z lat osiemdziesiątych ze Zbigniewem Bonkiem, Włodzimierzem Smolarkiem i Józefem Młynarczykiem w składzie! Ta drużyna nabierała doświadczenia w meczach PUEFA! W kilku edycjach tych rozgrywek pomimo, że odpadała we wczesnej fazie rozgrywek to wyeliminowała stosunkiem bramek strzelonych na wyjeździe obydwa Manchestery po dramatycznych, remisowych meczach w Łodzi i w Anglii! Ograła w karnych budujący swoją przyszłą potęgę Juventus Turyn, chociaż zaraz potem została rozbita przez angielski Ipswich Town 0-5 i 1-0! Ograła drużynę niemiecką Borussię Menchengladbach po 2-3 i 1-0! I w sezonie będącym apogeum tej drużyny ograła w pięknym stylu, będący u szczytu potęgi FC LIVERPOOL w ćwierćfinale PEMK! W półfinale Widzew przegrał dość wyraźnie z Juventusem 0-2 w Turynie i 2-2 w Łodzi! Ale w tych meczach Zbigniew Boniek grał już w drużynie z Turynu! Gdyby Boniek grał w Widzewie to jestem pewny, że byłoby dokładnie odwrotnie! Potem Juve przegrał w finale! ALE TO ZWYCIĘSTWO WIDZEWA LAT 80-tych Z FC LIVERPOOLEM, TO JEST NAJWIĘKSZE POJEDYNCZE ZWYCIĘSTWO POLSKIEGO ZESPOŁU KLUBOWEGO w historii potyczek pucharowych polskich klubów!
Wracając jeszcze do Górnika! Czemu Górnik Zabrze przegrał finał PZP z Manchesterem City? Paskudna pogoda ograniczająca szybką grę zabrzan, fatalny błąd doświadczonego Oślizły, po którym przegrywający Górnik musiał się odkryć. Ale między innymi, także z powodu okropnej polskiej mentalności! Awans do finału ogłoszono już wielkim sukcesem, tzw. prawie zwycięstwem czyli w zasadzie zwycięstwem! To takie polskie, te piękne porażki, te prawie zwycięstwa! Piłkarze pojechali na finał do Wiednia z żonami, robili zakupy i zwiedzali miasto miast koncentrować się na ostatecznej wygranej! To był karygodny błąd! Ale zostawmy to, to były piękne chwile!
W czasach kiedy Górnik grał na topie o Juventusie, Liverpoolu, Bayernie Monachium jeszcze malutko w Europie słyszano! Liczyły się Manchestery, Nottingham Forest, Tottenham, drużyny włoskie Inter i Milan, bardzo silne Dynamo Kijów (gdzie grała praktycznie cała reprezentacja ZSRS zdobywająca Mistrzostwo Europy), portugalska Benfica! Tamte czasy, inni mistrzowie! Czołówka Europy zespołów klubowych w latach, gdy Widzew wygrywał w Europie jest już zdecydowanie bardziej zbliżona do dzisiejszej! I sędziowie zdecydowanie właściwiej reagowali już wtedy na rzeźnickie faule! Gdy Widzew wygrywał z Manchesterami, chyliły się one ku szarzyźnie! Wschodził powoli Liverpool i Juventus! Przypominam te rzeczy! Przypominam wspaniałe lata i najwspanialsze mecze WIELKIEGO GÓRNIKA nie z powodu kompleksów, co na pewno kilku ignorantów mi wytknie! DZIŚ RZECZYWISTOŚĆ KLUBOWA W POLSCE JEST ŻAŁOSNA! W Zabrzu, Łodzi i Chorzowie jest bardzo żałosna! A w Warszawie i Krakowie tylko żałosna! Z tą różnicą, że w Zabrzu za pojedyncze miliony, a w Warszawie i Krakowie za ciężkie miliony! Przypominam o Górniku lat 60-tych i początku 70-tych, bo warto o tym przypominać w tej polskiej klubowej beznadziei dnia dzisiejszego! Może młodzi to przeczytają i będą chcieli to powtórzyć w obojętnie jakim polskim klubie! I ostatnia sprawa! Górnik jak wiele instytucji w tym kraju na przestrzeni wielu lat PRL i III RP miał niestety ogrom szczęścia do zwykłych i bezczelnych pasożytów, którzy traktowali ten klub jako świetne koryto do napełniania własnych sakiewek!!! Była ich masa! Ja wspomnę o tych dwóch ostatnich ratownikach z Krakowa, którzy ponoć pomagali Górnikowi z całego serca!??? Hehehe!! Podaje za „Nowinami Zabrzańskimi” numer 10 (621) z dnia 8.03.2007 na stronie 5 w artykule „Piechniczek i Kostka krakali nad Górnikiem” autorstwa redaktora o pseudonimie „mapi” w dziale „Niewłaściwi ludzie” jest napisane cytuje: „Po katowickiej ekipie Płoskonia, przyszła krakowska. Kiedy nadszedł termin zapłaty za udziały, Marek Koźmiński, uznawany za właściciela klubu, wyjechał z Zabrza. Pensja jego ojca, Zbigniewa Koźmińskiego, wtedy prezesa spółki, wynosiła 25 tysięcy złotych. To znaczy, że rocznie zjadała 1/8 budżetu klubu…”. Myślę, że nawet nie trzeba tego komentować!!!!
Kończąc już, przytoczę wypowiedź jednego z kibiców z centralnej Polski na forum fanów Górnika Zabrze: „Górnik Zabrze jest najbardziej utytułowanym klubem w historii polskiej piłki nożnej. Górnik Zabrze już nikomu nic nie musi udowadniać. Był wielkim klubem w latach wielkiej prosperity górnictwa węglowego, kiedy Górny Śląsk był „Perłą w Koronie” Rzeczpospolitej. Był wielki w latach kiedy Górny Śląsk był smutnym i wstydliwym wyrzutem Polski. Jako jedyny śląski klub zachował pierwszoligowy status. To nie był, bo nie mógł być zbieg okoliczności.
Powtórzę banał: nie sztuką jest zwyciężać kiedy jesteś piękny, zdrowy, bogaty i cały świat się do Ciebie uśmiecha, sztuką jest przetrwać, kiedy nie wierzy w Ciebie nikt i tak naprawdę wszyscy są przeciwko Tobie. Pamiętacie? „Nieliczni przeciwko niezliczonym”.
Ruch, GKS, Polonia Bytom, Zagłębie Sosnowiec i inne polskie kluby etc., my już niczego nie musimy wam udowadniać. Na zawsze zostaniecie w naszym cieniu. „Niech żyje Zabrze – najbardziej śląskie ze śląskich miast, czyli najbardziej polskie z polskich miast!”. Piękne i prawdziwe słowa!”.
„Nie martw się, kiedy jest bardzo źle, bo musi przyjść bardzo dobrze, martw się kiedy jest dobrze, bo musi przyjść złe”!!!
Kryzys w sporcie to normalna rzecz! Firma „Allianz” jest sponsorem strategicznym Górnika! Górnik wróci na szczyt! Bo tam, gdzie są wielkie tradycje, były wielkie sukcesy, są masy wiernych kibiców (pomimo tych lat totalnej beznadziei od 1994 roku) musi odrodzić się znów wielka siła! Jestem pewny, że Górnik Zabrze najwybitniejszy z polskich klubów wkrótce znów zasiądzie na tronie mistrzowskim – tylko tam jest jego miejsce!
Na załączonych zdjęciach część mojej kolekcji odznak Górnika Zabrze.
Komentarze
11 komentarzy do “Piłkarskie wspomnienia – Górnik Zabrze”
Zostaw komentarz
Sekcja piłki nożnej kobiet została przeniesiona do RKS Zagłębia z Zagłębianki. Zagłębianki, która dwukrotnie sięgnęła po mistrzostwo Polski ! sic…
siatkarki na mistrzostwo Polski nie mają szans. A miasto kosztują prawdopodobnie miliony!!!
Rzeczywiście piękny wpis!
Na plakatach siatkarek w sumie ładnych i zgrabnych dziewczyn widzę po bokach 2 osoby które ten wizerunek zupełnie niszczą Podrazę i Koćmę. W taki sposób promują oni swe nędzne oblicza, żeby tylko wyborcy zapamiętali te zakazane gęby i żeby przez następne lata znaleźć się przy korycie i czerpać z niego co popadnie. A swoją drogą, czy nie za dużo wydajemy naszych pieniędzy na te dziewczyny??????
Super tekst, szkoda, że tylko pan się tak interesuje historią tego zasłużonego dla polskiej piłki klubu.
Jako wierny kibic Górnika też przyznaję, że super tekst.
Bardzo mi się podoba tak opisana historia zwycięstw Górnika. Czekam na następnego mistrza.
Dziękuję za zamieszczenie opisu historii Górnika.Wspaniale napisane.Warto zamieścić ten tekst na forum kibiców. Podziwiam wspaniałą kolekcję odznak, moja jest dużo skromniejsza. Z chęcią zobaczyłbym ją w całości.Pozdrawiam.
Świetny tekst. Pisany prawdziwie Górniczym sercem, pasją i ogromną wiedzą. Dziękuję!
https://www.youtube.com/watch?v=ZKliJ0aH_TA
Wspaniały i przepiękny opis. Lata mijają a Górnik Zabrze wciąż jest najwybitniejszym klubem w polskiej piłce nożnej. Nikt nie zbliża się nawet do jego osiągnięć na arenie międzynarodowej.