07
22
Wakacje – Romania (Rumunia)
Kategorie: Bez kategorii | 22 lipca, 2010
Posuwając się systematycznie na południe do celu, czyli Grecji, zdecydowaliśmy się na dłuższą i trudniejszą trasę przez Rumunię. Wariant drogi przez byłego sztucznego molocha (narodowościowego) komunistycznego, czyli Jugosławię omija to piękne pod względem krajobrazowym państwo państwa Unia Europejska. Tak nawiasem pisząc nasuwa się analogia pomiędzy sztucznym (siłowym) połączeniem narodów bałkańskich przez komunistów w Jugosławię z analogicznym, czy podobnym państwem jakim jest Unia Europejska. Też wiele narodów połączonych wspólną biurokracją. Kilkadziesiąt lat trwało wyzwalanie się krajów bałkańskich spod władzy komunistycznego Belgradu, do tego trzeba dodać kilka wojen (?!).
Wracając do Romanii, to właśnie góry, które stanowią 65% jej powierzchni przyciągają swoim pięknem. Oprócz piękna, uroku dodaje im ich dzikość. Jeszcze za czasów komunisty tow. N. Ceauşescu zdobyłem tu swój najwyższy szczyt górski, mianowicie Negoię (2536 m n.p.m.) w Górach Fogaraskich Alp Transylwańskich Karpat Południowych. Było to chyba w 1983 roku. Zobacz: http://www.e-gory.pl/index.php/Gory/Gory-Rumunii/Gory-Fogaraskie-Muntii-F%C4%83g%C4%83ra%C5%9F.html
Przewidujemy w Rumunii dwa noclegi. W przepięknym hotelu Hunter Prince Castle & Dracula Hotel w Turdzie (Transylwania), stylizowanym na zamek Draculi oraz hotelu Sydney w Craiovej na południu Rumunii.
Wracając do czasów ww. zbrodniarza komunistycznego, to akurat w Rumunii i również zresztą we Lwowie przyłożyliśmy swój kamyczek do upadku tego totalitarnego systemu. Jeżdżąc jako studenci do Bułgarii („szczytem” motoryzacyjnych osiągnięć tow. E. Gierka, czyli „maluchem”), po drodze rozdawaliśmy znaczki i proporczyki NSZZ „Solidarność”, a do Lwowa nawet Biblie „szmuglowaliśmy”. Jak niejaki L. Wałęsa twierdzi, że obalił komunizm, to stanowczo protestuję: komunizm trochę więcej ludzi obalało niż ten elektryk (nota bene po zasadniczej szkole zawodowej) i trochę lepiej wykształconych od niego!
W Rumunii winietki (rovignettte) oczywiście obowiązują. Bo biurokracja i milicja (przepraszam policja), wyjątkowo dobrze pamiętają tu czasy tow. N. Ceauşescu i budowy społeczeństwa socjalistycznego (realnego socjalizmu). Za winietki można płacić walutą euro, kosztują: 4 euro za 7 dni, 10 euro za 30 dni i 28 euro za rok (czyli 365 dni lub 366 dni). Brak ich jest karany mandatem 28 euro (auta osobowe) przez wyjątkowo rygorystyczną i czujną tutejszą Policję. Nota bene w każdej wsi jest ich posterunek i „czujka” sprawdzająca szybkość. Z tym trzeba wyjątkowo uważać!!! Bo dodatkowo karą może być odebranie prawa jazdy na okres 30, 60 lub 90 dni, plus oczywiście mandat.
Ponieważ zwiedzałem już trochę Rumunię nie daję sobie wcisnąć kitu dla turystów. Mam na myśli zamek w Bran, reklamowany jako posiadłość Draculi. W rzeczywistości ruiny twierdzy hospodara Włada Palownika, czyli pierwowzoru Draculi leżą na wzgórzu w Cetatea Poienari. Jedziemy tam Drogą Transfogaraską, tu trzeba podkreślić, że jest to potężna budowla wykonana za panowania komunistów w latach 70-siątych i niewątpliwie było to ich spore osiągnięcie. Budowali ją oczywiście głównie żołnierze i kilkudziesięciu przypłaciło to śmiercią. Tunel na wysokości 2042 m n.p.m. i pionowe ściany najwyższych gór w Rumunii to spore przeżycie. Droga prowadzi do gigantycznej zapory na rzece Arges. Jest dostępna na całej długości tylko od 15 czerwca do 15 września, a to o czymś świadczy! Dodatkowo obowiązuje zakaz wjazdu na nią między godz. 21.00. a 7.00, czyli nocą!
Do ruin zamku Draculi prowadzi 1480 schodów. Wchodzi się pośród gęstego lasu. Krajobraz żywcem wyjęty z powieści Brama Stokera, czy filmu „Dracula” Pana R. Polańskiego, polskiego żyda (żyda polskiego?), podejrzanego o pedofilię i gwałt na nieletniej w USA. Ale film bardzo dobry. Przy okazji wyrażam zdziwienie jak można bronić Pana R. Polańskiego??? i zadowolenie, że go nie znam, a on nie zna moich córek!
Komentarze
2 komentarze do “Wakacje – Romania (Rumunia)”
Zostaw komentarz
Bardzo ciekawe spostrzeżenia Panie Grzegorzu. Dziękuję.
Grigorea Jaszczurescu,
Jeśli szmuglowanie Biblii do Lwowa było podyktowane nie tylko chęcią zysku i zarobku, ale i również
świadomą formą głoszenia Słowa Bożego, propagowania religii i katolicyzmu, to było to pozytywne i pożyteczne..
Jeśli to szmuglowanie było podyktowane jedynie chęcią zysku, to delikatnie mówiąc było to kontrowersyjne i jest kontrowersyjne dla wierzącego katolika..
Tak czy inaczej, było to w sumie bardzo pożyteczne i dlatego nie zamierzam tego roztrząsać..
Zauważa pan, że górski krajobraz Rumunii, nadaje temu krajowi – „dzikości.”
Jak rozumiem, pisze pan o tym z nutką szczerej zazdrości , uznaniem i szacunkiem, a może i nostalgią.
Panie Grzegorzu, my też nie mamy co narzekać, nasz kraj również posiada pewne niezaprzeczalne walory „dzikości.
Tylko trzeba umieć ich poszukać i je dostrzec.
Nawiasem mówiąc, na tą naszą „dzikość”, niepotrzebnie skarżył się zza oceanu jeden z jej ostatnich twórców, polityk wysoko postawiony (choć chwilowo odstawiony), który miał ambitne plany, ale któremu to nie pozwolono na rozwinięcie pokaźnych skrzydeł i ambicji oraz na dokończenie i sfinalizowanie transakcji.
Właściwie to- szkoda chłopa, bo szkodnikiem nie jest. Po prostu jest przedsiębiorczy i chciał dobrze, choć niby tylko- dla siebie, ale zawsze to..
Od czegoś trzeba zacząć..
Poza tym, z Rumunią mamy pewne wspólne elementy wspomnianej „dzikości”.
Na szczęście w obu naszych krajach (nie tylko), nasze wewnętrzne prawo narodowe- jest najważniejsze..
A ważniejsze od niego jest tylko prawo unijne..
I jest chociaż porządek, każdy wie o co chodzi..
A w ogóle, to – cały nasz układ, którego jesteśmy elementem, ma w związku z tym pewne walory
„dzikości”, wspólnego folkloru i „dzikiego zachodu”, które to wielu ludzi sobie chwali i z nich korzysta..
Tak, że panie Grzegorzu, to co się panu bardzo podoba u kogoś, to jak się pan dokładnie rozejrzy wokół, to dostrzeże i u nas.
Tylko trzeba umieć patrzeć, a nie narzekać ( panu to wychodzi po mistrzowsku).
„Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie- co posiadacie).
Pieniądze można zarabiać między innymi na- „upiorze z Luwru”, ale można i na –Draculi..
I to bez kitu.
Tak, że Rumunii wiedzą o co chodzi i sobie poradzą, przy małej pomocy, bez przeszkadzania..
Poza tym ważne jest również to, że Rumunki są bardzo kobiece.
I to też tworzy pewną wartość..