Uczyć się czy się nie uczyć?

Kategorie: Polityczne   | 16 grudnia, 2013

Jednym z punktów programu konserwatywnych liberałów KNP jest reforma obecnego szkolnictwa. Zobacz także. Przykładowo zatwierdzony przez Konwent Kongresu Nowej Prawicy punkt programu dotyczący edukacji brzmi: „Zniesiemy nakaz uczęszczania do szkół oraz podatki pobierane pod pretekstem finansowania instytucji oświatowych. Zniesiemy państwowy nadzór nad programami edukacyjnymi. W okresie przejściowym uważamy za dopuszczalne zastosowanie tzw. „bonu oświatowego”.”.

Sytuacją w szkolnictwie wyższym, nota bene z autopsji, zajął się członek Nowej Prawicy oddziału dąbrowskiego kol. Kacper Muszyński. Przestawiam jego dylematy w artykule: Uczyć się czy się nie uczyć?.

„Los tak wyraziście się do mnie uśmiechnął, że obdarzył mnie zaszczytem studiowania na państwowej uczelni. Od lat byłem przekonany, iż zaznać tego słodkiego smaku mogą wyłącznie nieliczni.  Nie ulega wątpliwości, że w takich „elitarnych uniwersytetach” nie może zabraknąć sytuacji i splotów wydarzeń, które zapierają dech w piersiach swoją niekonwencjonalnością, dlatego też pragnę podzielić się z Państwem kilkoma moimi spostrzeżeniami odnośnie owych uczelni.

Jak wiadomo (albo i nie wiadomo), uczelnie państwowe (pseud. „bezpłatne”) płatne mimo ogólnego braku świadomości o tym zahipnotyzowanego społeczeństwa. „Jak to?! Przecież nikt mi nie każe za nie płacić!” – ktoś z tyłu audytorium może powiedzieć. I ma rację! Albowiem, rzeczywiście, nikt go do tego fizycznie nie zmusza, nasi poczciwi obywatele sami przynoszą swoje „wypchane portfele” do uniwersyteckich kas znajdujących się na stacji benzynowej czy w sklepie monopolowym.

Po spędzeniu kilku miesięcy w tym bajecznym wymiarze mocno mnie dziwi, dlaczego tak wielu tych uprzywilejowanych studentów zaczęło nagle tą bajkę opuszczać. Bynajmniej nie było to spowodowane trudnościami w nauce. Bliżej mi do hipotezy, iż ci nie-wiedzący-co-tracą żacy, po prostu w zatrważającej liczbie wstępują na uniwersytety tylko po to, żeby sprawdzić „jak to jest”. Ale dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że ci nie-warci-wspomnienia (czyli studenci uczelni prywatnych) nie dość, że płacą całkiem ciężkie pieniądze na swoją własną edukację, to dodatkowo muszą płacić drugi raz na tych darmouków, o których mowa od samego początku! Może jednak zejdźmy troszkę z tematów „zewnętrznych” i spójrzmy, czego tak naprawdę uczą przyszłych absolwentów uczelnie państwowe. Jako że sam studiuję filologię polską, w dodatku zbliża się okres sprecyzowania kierunku swojej edukacji poprzez wybór specjalizacji, postanowiłem prześledzić, jakie mam możliwości. Przyznam, że część pomysłów nie odznacza się jakąś przesadną oryginalnością, ale… Ale nie wszystkie! Niektóre z nich – a w szczególności jedna – przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Szczerze mówiąc, nie sądziłem, iż kierunek polonistyki tak mocno może powracać do swoich najpiękniejszych – i najświętszych – korzeni średniowiecznych. Pozwolę sobie na przytoczenie krótkiego opisu specjalizacji, która wywarła na mnie największe wrażenie (mianowicie –  asystent menedżera). Proszę, niech Państwo sami ocenią:

Absolwent specjalności ASYSTENT MENEDŻERA potrafi wykorzystać zdobycze najnowszej techniki, korzystać z baz danych, rozumie również procesy społeczne, umie komunikować się w grupie i rozumie techniki komunikacji społecznej w skali makro i mikro (zna język migowy). Umiejętnie wykorzystuje wiedzę na temat technik zarządzania przedsiębiorstwem i mechanizmów marketingowych pozwalających na funkcjonowanie firmy. Zna europejskie programy pomocowe, potrafi konstruować wnioski i pozyskiwać dotacje unijne.

No i proszę. Czy miłośnikowi średniowiecznych utworów potrzeba czegoś więcej? Czyż to nie piękne nawiązanie do Legendy o św. Aleksym? Widocznie nasze państwowe uczelnie chcą wzbudzić w nas cechy tego jakże pobożnego człowieka, innymi słowy – pragną nauczyć nas ŻEBRAĆ?! Oczywiście do tego dochodzi równie istotne umartwianie się (szkoda, że umysłowe). Ascetyzm pełną gębą! Sądzę także, że obietnice o bezproblemowym znalezieniu pracy po ukończeniu tegoż kierunku można położyć na tę samą półkę – legendy.

Jeszcze słówko o tych wyjątkowych specjalizacjach. W regulaminie odnoszącym się do nich jasno napisane jest, iż: „zajęcia w ramach dodatkowej specjalności są bezpłatne. Ponieważ liczba miejsc, które można przyznać w ramach drugiej specjalności, jest ograniczona – w wypadku większej liczby chętnych będzie decydowała lista rankingowa z rekrutacji na kierunek.” Coś tu najwyraźniej nie gra. Oczywiście nie wypada nie zauważyć, jaką łaską obdarowują nas władze uczelni, nie każąc nam płacić za ową drugą specjalizację. Niemniej jednak KTOŚ za nią zapłacić musiał, tak? Niestety widocznie za mało, jeżeli wolnych miejsc jest niedostatek.

Przypomina mi to słowa pewnej ważnej osoby „z wierchuszki” uniwersytetu podczas inauguracji  roku akademickiego. Pewna „zbłąkana studentka” zadała bowiem pytanie, czy istnieje możliwość jednoczesnego zapisania się na dwa lektoraty (zajęcia z języków obcych). Zasmucona negatywną odpowiedzią spytała raz jeszcze, czy istniałaby taka możliwość, jeśli byłyby to zajęcia w formie odpłatnej. Odpowiedź Ważnej Osoby brzmiała dosłownie: „a to co innego!”. Czyż ta odpowiedź nosi znamiona śmieszności? Dla mnie nie. Dla mnie warte uwagi jest to, że studentka ta przecież już za to zapłaciła…

Mam nadzieję, że przybliżyłem nieco Państwu mechanizm działania uczelni państwowych oraz jak to wszystko wygląda od wewnątrz. Być może nie taki diabeł straszny, jak go maluję, jednakże parę grzeszków z pewnością na sumieniu ma. Czym właściwie jest uczelnia państwowa? Ja osobiście skłaniam się ku hipotezie, iż jest to tylko przystawka (zwłaszcza, że obywatele często nawet nie wiedzą, że płacą za nią mimowolnie) przed prawdziwym finansowym wysysaniem swoich ofiar (czyli pójściem do pracy i płaceniem w podatkach (nie tylko), horrendalnej za nią ceny). Najwyraźniej państwo ma interes w tym, żeby jego podwładni szybko wykwalifikowali się do swojej służby…

Możemy więc zgodnie powiedzieć: uczyć się – nie umierać!

Kacper Muszyński

Komentarze

Komentarze (1) do “Uczyć się czy się nie uczyć?”

  1. Kazimierz Jasionek, 16 gru 2013 o 22:24

    I kogo to dziwi ? Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że za pieniądze to i ksiądz się modli !!!!!

Zostaw komentarz




Ta strona wykorzystuje pliki cookie przechowywane na twoim komputerze. Jeżeli nie zgadzasz się na to opuść stronę lub wyłącz obsługę plików cookie w przeglądarce. Więcej informacji o plikach cookie znajdziesz na tej stronie