07
1
prezydencja – pierwsza(!) i ostatnia(?)
Kategorie: Polityczne | 1 lipca, 2011
Jak się tak dobrze przyjrzeć, to z każdej strony jesteśmy straszeni dobrem, jakie na nas spadnie (nie mylić z manną) z powodu objęcia przez przez Polskę „stanowiska” Prezydencji Rady Unii Europejskiej (ZSRE). W rzeczywistości jest oczywiście inaczej, niż chciałyby tego lewicowe media czy marionetki bezkrytycznie (bezmyślnie) wciąż propagujące rozpadającą się UE, a przynajmniej rozpadającą się jej strefę euro (pieniądza). Jednym z prostych powodów jest to, że tzw. prezydencja jest funkcją stricte organizacyjną. Posłużę się cytatem z T. Cukiernika. który od lat tropi absurdy UE: „[…] W związku z tym prezydencja Rady Unii Europejskiej przestała mieć realne znaczenie, a ma jedynie znaczenie honorowo-prestiżowe. W rezultacie unijne obowiązki związane z prezydencją są dekoracyjne (organizacyjne, proceduralne) i niewiele od nich zależy, co nie oznacza, że koszty ponoszone przez państwo pełniące prezydencję są niższe. Nie wstrzymuje to również polityków przed snuciem wielkich planów działań dotyczących prezydencji. Dlatego wydaje się, że ma ona przede wszystkim znaczenie propagandowe.”
Jest inaczej, bo żadne bogactwa i dobra (manna z nieba) nie spadną, a diametralnie przeciwnie. Ponownie T. Cukiernik: „Realizacja priorytetów polskiego przewodniczenia Unii Europejskiej jest mglista i niepewna, za to koszty, które polscy podatnicy już częściowo ponieśli i będą musieli jeszcze ponieść, są bardzo realne. Szacuje się, że zabawa ta będzie kosztować 430 mln zł, które zostaną wydane m.in. na organizację ponad 150 spotkań, konferencji i innych imprez dla unijnych polityków i urzędników, a także szkolenia i zapewnienie bezpieczeństwa unijnym delegatom. Za te pieniądze sektor prywatny mógłby utworzyć ponad 5300 miejsc pracy albo można by wypłacić ponad 310 tys. płac minimalnych! Tymczasem każdego pracującego Polaka prezydencja będzie kosztowała średnio 26,50 złotego.
Organizacją prezydencji ma się zająć około 1200 urzędników (biurw – przyp. mój), których szkolenia rozpoczęto już w październiku 2009 roku, a kosztują one 1,3 mln złotych. Urzędników szkolono w zakresie wiedzy merytorycznej o Unii Europejskiej, a także w tzw. umiejętnościach miękkich, jak np. techniki negocjacyjne, komunikacja czy umiejętności interpersonalne. Uczono ich języków obcych (z naciskiem na unijną terminologię czy umiejętność prowadzenia spotkań formalnych i nieformalnych po angielsku i francusku). Kursy języka angielskiego Kancelaria Sejmu zafundowała także posłom. W celu koordynacji zadań związanych z przygotowaniami do sprawowania prezydencji już w lipcu 2008 roku rząd powołał pełnomocnika rządu do spraw przygotowania organów administracji rządowej i sprawowania przez Rzeczpospolitą Polską przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej, którym został Mikołaj Dowgielewicz, sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej, sekretarz stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej i wiceprzewodniczący Komitetu Europejskiego Rady Ministrów. Ponadto każde ministerstwo zatrudniło dodatkowego rzecznika do spraw prezydencji, mimo że normalnego rzecznika już posiada. Oznacza to 17 nowych etatów rzeczników (biurw – przyp. mój) oraz pracę dla głównego rzecznika prezydencji, którym został Konrad Niklewicz. Większe wynagrodzenia lub więcej urlopu będą musieli otrzymać także zwykli urzędnicy, którzy z powodu polskiej prezydencji będą mieli więcej pracy i będą zostawali po godzinach.”
Być może niektórzy z Czytelników nie uwierzą, ale powyższe wydatki finansują wszyscy podatnicy!
Jak kończy się drukowanie pieniądza bez pokrycia przeżywaliśmy już w innym socjalistycznym (parakomunistycznym) tworze, czyli Związku Sowieckim (ZSRS). Teraz jedynie można wybaczyć młodzieży, że jest naiwna, bo będzie miała do czynienia z tą sytuacją po raz pierwszy. Gdy rok temu opisywałem sytuację w Grecji, zresztą z autopsji, (zob.: http://grzegorzjaszczura.pl/?p=4959#more-4959), to spotkałem się wręcz z niedowierzaniem i zarzucano mi w komentarzach kłamstwo. Rzeczywistość dzisiaj to: Parlament parapaństwa UE, czyli Grecji, otoczony kordonem demonstrantów, protestujących przeciwko oszczędnościom (przykładowo zobacz: http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/grecja-protest-pod-parlamentem-w-atenach-policja-obrzucona-jogurtem-zdjecia_190964.html lub: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/bezlitosny-atak-na-greckie-ministerstwo-finansow,1,4776604,wiadomosc.html, a także: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/zamieszki-w-atenach-200-osob-rannych,1,4777322,wiadomosc.html. Żyli ponad stan i nie zdawali sobie sprawy (bezmyślni chyba?), że manna spadła z nieba raz tylko. Jeżeli wpędzili ich w to politycy, to nieodzowna jest kontrrewolucja i rozliczenie nieudaczników. Przynajmniej ja tak myślę, że winnych trzeba ustalić!
A co robi nasz rząd? Propaguje kosztem wszystkich podatników gospodarkę wo. i kontynuując za kol. T. Cukiernikiem: „[…] zakupiono drogie, luksusowe samochody. Biuro Ochrony Rządu kupiło 27 nowych opancerzonych limuzyn marki Audi do przewozu najważniejszych osób w państwie, których łączny koszt wyniósł ponad 7,2 mln złotych. Równocześnie w tym samym celu 20 luksusowych aut marki Land-Rover Discovery za mniej więcej 5 mln zł kupił Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych. Przedstawiciele wojska i eksperci już uważają to za skandal.
Na samo promowanie Polski za granicą rząd przeznaczył 5 mln złotych. Z kolei aż 210 tys. zł mają kosztować polskich podatników „materiały promocyjne”, które będą rozdawane zagranicznym dyplomatom wysokiego szczebla w czasie polskiej prezydencji. Wśród upominków i gadżetów dla delegatów mają znaleźć się m.in. krawaty, apaszki, spinki do mankietów, broszki z bursztynem lub krzemieniem pasiastym, wyroby z porcelany i ceramiki, a także np. bączki (to dowód, że jest to chyba mniejszość (większość?), no na pewno odrębność intelektualna – przyp. mój), których Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamówiło już 6200 sztuk. Na prezydencję nie żałują wydatków także samorządy. Władze Łodzi rozpisały przetarg o wartości około 300 tys. zł na kupno 300 wiecznych piór platerowanych 24-karatowym złotem i 200 pendrive´ów z obudową ze srebra z kryształkami Swarovskiego i bursztynami, które mają zamiar wręczać wysokim rangą dyplomatom i inwestorom właśnie przy okazji prezydencji.„
Czy my jesteśmy normalni?, obciążając się takimi kosztami, żeby ucieszyć i zadowolić „kilku” politykierów, propagujących socjalistyczny ustrój UE??? Chyba, że to są tylko jaja?!
Ps. Kilka linków do moich wcześniejszych opisów absurdów Unii Europejskiej: http://grzegorzjaszczura.pl/?p=1515#more-1515, http://grzegorzjaszczura.pl/?p=4296#more-4296, http://grzegorzjaszczura.pl/?p=4942#more-4942, a także ABC wiedzy o Traktacie lizbońskim: http://grzegorzjaszczura.pl/?p=756#more-756.
Ps.ps. A tak balonikami europejskimi ogłupia się dzieci: http://www.sosnowiec.info.pl/informacje/dabrowa-gornicza/europejskie-balony-na-dabrowskim-niebie,1,4,19634.
Komentarze
8 komentarzy do “prezydencja – pierwsza(!) i ostatnia(?)”
Zostaw komentarz
A tu link jak Polska szybko zbliża się do Grecji: http://www.zegardlugu.pl/
Wspaniale, panie Grzegorzu wspaniale pan to ujął.
Bardzo mądre pytanie Pan zadał Panie Grzegorzu – czy my jesteśmy normalni? Odnosząc się do tego pytania, to mam bardzo dużo wątpliwości. Ale przecież jak nas historia uczy to od zarania naszego państwa Polak zawsze był w d… bity i niczego nas to nie nauczyło. Widocznie urodzeni jesteśmy tylko po to, by czyścić innym buty- ot i cała prawda.
Dobre.
Żal tych dzieci. U sowietów z Konsomołem się nie udało, to i może nasze będą mądrzejsze od nauczycieli.
Tak trzymać panie Grzegorzu.
Proroczy artykuł panie Grzegorzu. Gratuluje jak zawsze!
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=288238367896360&set=a.285215911531939.87046.285206541532876&type=1&theater