08
25
błękitna Białoruś – cz. 2
Kategorie: Aktualności | 25 sierpnia, 2011
Spieszę z dokończeniem opisu teraźniejszej Białorusi oczami niezależnej obserwatorki Pani E. Zwolińskiej:
„Wrażenia z podróży….
Pomimo tej trudnej sytuacji Białoruś robi wrażenie spokojnej i czystej. Z okien autokaru widać wykoszone starannie pobocza dróg. Po obu stronach jezdni alejki wysadzane drzewami lub świerkowe żywopłoty. Niekończące się łąki, lasy lub uprawne pola. Była nawet gryka biała… Spokojnego, wiejskiego krajobrazu nic nie zakłóca, najmniejszy ślad reklam. Wszystkie przystanki autobusowe mijane po drodze, absolutnie wszystkie – czyste, pomalowane na jasne, pastelowe kolory, starannie utrzymane. Często od strony wewnętrznej wymalowane miłe dla oczu – słoneczka, różne kwiaty. Ani śladu zniszczenia czy brudu. Nawet kosze na śmieci pomalowano na biały kolor. Byliśmy nad Świtezią, w niedzielę przed zmrokiem. Jeszcze ludzie pływali, odpoczywali, a dookoła… czyściutko. Kosze na śmieci były już opróżnione, śmieci starannie w kontenerach przygotowane do wywiezienia. Drogi którymi się poruszaliśmy: główne i boczne, a nawet gościńce – znakomite.
Na Białorusi przeważa malowanie ogrodzeń i drewnianych domostw. Ogrodzenia ciągnące się przez całą nieraz wieś, wykończenia ozdobne okien, niekiedy i ściany domów mieszkalnych – wszystko to z reguły uśmiecha się pastelowymi kolorami, głównie błękitem. Nawet wody Niemna są błękitne. W moich wspomnieniach pozostaje obraz błękitnej Białorusi.
Sądzę, że ludzie którzy upiększają swoje siedziby kolorem nieba i niezapominajek, muszą mieć w sercu spokój i łagodność. Tak pewnie jest, ponieważ Białorusini to jedyni, z tych sąsiadujących z nami na wschodzie i na zachodzie, którzy nie mają na swoich rękach polskiej krwi. W dotychczasowej historii Białorusini nie mordowali swoich sąsiadów – Polaków.
A nasza historia jest związana z ziemią białoruską. Od pokoleń potęga duchowa Polaków wyrastała na tej ziemi. To ziemia szlacheckich dworów i zaścianków, ale także wielkich arystokratycznych rodów (choćby wymienić Radziwiłłów, Ogińskich czy Sapiehów). Pozostały po nich wspaniałe kościoły, częściowo odbudowane po dewastacjach komunizmu, z ołtarzami, ambonami, balaskami i wiecznymi lampkami przez tabernakulum… Tam biło źródło polskiej kultury, literatury – Adam Mickiewicz, Maria Rodziewiczówna, Tadeusz Kościuszko, Stanisław Moniuszko, Czesław Wydrzycki „Niemen” i wielu innych.
Tę ziemię kochali, ona ich inspirowała, utrzymywała w wierze i zasadach. Rozlewiska poleskie znajdziemy w twórczości Rodziewiczówny, opis życia w dworze szlacheckim w Kałużycach pod Mińskiem, w „Szczenięcych latach” Melchiora Wańkowicza, czy też tęskne melodie zapadającego zmierzchu w pieśni Stanisława Moniuszki „Po nocnej rosie…”. Wystarczy tylko zamknąć oczy, uruchomić wyobraźnię i usłyszeć echo letnich wieczorów w zaściankach szlacheckich nad Szczarą, Prypecią lub Niemnem. Trzeba pojechać na obecną Białoruś, by zrozumieć tęsknotę Adama Mickiewicza, gdy pisał „Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych”.
Nadal tam mieszkają Polacy, o sercach otwartych i szerokich, jak te niekończące się pola i łąki. Poznałam panią Jadwigę z Nowogródka, panią Marinę z Mińska, panią Eulalię z Głębokiego, która przyjęła nas ze szlachecką gościnnością (35 osób!), a także 10-letniego Waldka z Mińska, od którego dumy z polskości można się uczyć. Jakże pięknym polskim językiem się posługują, z prawidłowym akcentem i arystokratycznym, przedniojęzykowym „ł”. Mówią „nasza ziemia”, „nasz kraj”, „nasze miasto”. Oni czują się Polakami, ale i mieszkańcami tamtej ziemi. Po prostu mówią o sobie „tutejsi”.
To tajemnica tej rozległej ziemi, że od wieków łączy mieszkających tam ludzi, mimo wroga dążącego do poróżnienia ich między sobą, a także skłócenia naszych rodaków, o czym świadczą dwa związki Polaków na Białorusi. Nawiasem mówiąc, moją nieufność budzi ten związek Polaków, który jest w opozycji do tamtejszych władz. W Polsce nie do przyjęcia byłby przecież związek np. Niemców nielojalny wobec władz polskich!
W czasie krótkiego pobytu dostrzegłam miłe sercu znaki: w Nowogródku starannie utrzymane muzeum Mickiewicza, po którym z godnością, stosowną do szlacheckiego dworu oprowadzała nas pani Zofia. Za Nowogródkiem uczczone krzyżem miejsce, na którym Niemcy 1 sierpnia 1943 r. zamordowali 11 sióstr Nazaretanek. Nad Świtezią kamień z fragmentem wiersza Adama Mickiewicza. A w Zaosiu na koszt państwa białoruskiego pięknie odtworzony dworek wraz z otoczeniem, w którym urodził się nasz wieszcz.
Refleksje…
Jak wspólna i ciekawa jest kultura tej ziemi świadczy właśnie postać Adama Mickiewicza. Urodził się na obecnej Białorusi, pisał ”Litwo, ojczyzno moja”, ale pisał, więc myślał po polsku. A kto pierwszy przetłumaczył „Pana Tadeusza” na język białoruski? Nie kto inny tylko polski szlachcic (jak wskazuje nazwisko) Wincenty Dunin-Marcinkiewicz już w roku 1859.
Cenzura rosyjska cały nakład „Pana Tadeusza” w języku białoruskim skonfiskowała, a na druk w języku polskim nie wyraziła zgody.
Wzajemne oddziaływanie, przenikanie kultur jest nadal dobre dla Polaków i Białorusinów. Może być też pouczające. Nawet w drobiazgach. Oto widziałam kobiety w cerkwi w Żyrowicach, wszystkie ubrane stosownie do znaczenia miejsca w jakim się znajdowały świątyni – w sukienkach, z zakrytymi ramionami i kolanami. W centrum Mińska większość pań zwracała uwagę swoją kobiecością – były w sukienkach, najczęściej kolorowych i powiewnych.
Myślę, że my Polacy nie możemy pozwolić na wymazanie z pamięci naszej przeszłości, bo wtedy zafałszujemy teraźniejszość. Mamy obowiązek, każdy z nas, pamiętania o naszej historii, a to oznacza również poznawanie w miarę możliwości współczesnej Białorusi. Z jej mieszkańcami łączy nas nie tylko historia. I my i oni jesteśmy narodami ludzi łagodnych, które nie mają zbrodni na swoich rękach. Mamy zaś obecnie podobne problemy z zachowaniem własnej tożsamości; na nich czyha cywilizacja turańska (jak ją nazwał prof. Feliks Konieczny), a na nas pochrześcijańska: islam, eutanazja, aborcja i dewiacje.
Krótki był czas na błękitnej Białorusi, ale znaczący.
Pozostała w moim sercu potrzeba powrotu, dłuższego pobytu, kontaktów i poznania mieszkańców tamtej ziemi. I powrotu do Polaków, którzy tam na nas czekają. Czekają na dowody pamięci, wsparcie duchowe, na wzajemne utwierdzanie się w polskości, w jej wartości, bo jak powiedział poeta Marek Jarosław Rymkiewicz ”polskość to jest szczęście Polaków”.”
Komentarze
4 komentarze do “błękitna Białoruś – cz. 2”
Zostaw komentarz
Pięknie napisane.
To jest właśnie opis który w Polsce juz dawno zaginął ! Tęsknię za takim właśnie opisem polskich krain … Może gdzieś tam, gdzie jeszcze nie dotarła do końca chamska i agresywna kampania i reklamy …
Marzę o miastach bez reklam i kolorowego chłamu i tandety! Marzę także o posiadaniu Pana Tadeusza w języku białoruskim .. Ale to chyba marzenie ściętej głowy .. 🙂
Białorusini to istotnie bardzo pokojowo nastawiony do świata i ludzi naród … który był jednym z tych który najbardziej ucierpiał podczas II Wojny Światowej .. Najwięcej ofiar było wśród właśnie Białorusinów, Ukraińców, Polaków … tak ze strony Wschodu jak i Zachodu ! … W dodatku Rosjanie przywłaszczyzli sobie język ruski kreaując się na Wielkorosyjskość … Mój ojciec i babcia byli Rusinami … więc wiem jak to wyglądało od poszewki i nikt mi kitu nie wciśnie .. Pozdrawiam wszystkich.
Czy Polacy w Polsce już tak bardzo dali się odpolaczyć (lub: wypolaczyć) – bo innego słowa nie znajduję … że aby jeszcze spotkać tych z Polaków którzy jeszcze swojej duszy nie utracili i nie zaprzedali za błyskotki i pustoty oraz iluzorycznych omamów czy też ulotnych i nigdy nie dotrzymywanych obiecanek – trzeba jeździć aż do Białorusi…? Smutne to …